Do tego kluczowe są stabilne dostawy energii – trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby teraz zabrakło prądu lub ciepła. A jak obecny kryzys wpłynie w dłuższej perspektywie na transformację energetyczną?

Wielu skutków epidemii koronawirusa nie znamy, bo na razie nie widać końca kryzysu. Mamy nadzieję, że myślenie długofalowe, nauka, nowe technologie, troska o klimat oraz przyszłe pokolenia zwyciężą. Jednak nie jest to takie oczywiste ani politycznie ani gospodarczo, bo zaczną ścierać się mocniej różne grupy interesów.

Wiemy na pewno: zapotrzebowanie na energię elektryczną spadnie, podobnie jak ceny hurtowe energii i ceny CO2. Ceny paliw spadną tymczasowo, ale po jakimś czasie podaż dostosuje się do popytu i ceny powinny się ustabilizować. Presja na energetykę wzrośnie, skorzystają odbiorcy energii. Dlatego zwiększy to zainteresowanie transformacją energetyczną.

Spadek zapotrzebowania na energię

Reklama

W Polsce, po tygodniu walki z koronawirusem zapotrzebowanie na energię zmniejszyło się o 5%. Dla porównania we Włoszech spadki są większe i sięgają 18%. W europejskich systemach energetycznych, również w Polsce, jest już całkiem sporo OZE.

>>> Czytaj również: „Zielony ład” – biurokratyczne reguły walki ze zmianami klimatycznymi

Brukselski think thank Breugel zestawił dane nt. spadku zapotrzebowania na moc za odpowiednie dni 2020 i 2019 r. w proc. We Włoszech spadek ten był najwyższy.

Według słusznej konstrukcji rynku energii pierwszeństwo mają źródła o najniższych kosztach zmiennych (czyli przede wszystkim elektrownie wiatrowe i słoneczne). Ograniczenie popytu na energię wypchnie poza rynek najdroższe jednostki wytwórcze. Bardzo dobrze, bo dzięki temu obniży się cena hurtowa i skorzystają odbiorcy (oprócz gospodarstw domowych posiadających zatwierdzoną taryfę). Już teraz obserwujemy spadki cen na rynku dnia następnego z 200 do 170 zł/MWh, czyli o 14% od początku marca.

Czy elektrownie węglowe stracą?

W praktyce oznacza to, że na kryzysie najbardziej ucierpią najstarsze i najmniej efektywne jednostki węglowe, czyli bloki 200 MW. Część z nich zostanie wypchnięta poza rynek. Jednocześnie zmniejszy się liczba godzin pracy innych jednostek wskutek wzrostu udziału odnawialnych źródeł zmiennych. Źródła konwencjonalne będą generowały większe straty. Zwiększy się presja na uelastycznienie ich pracy i dostosowanie do modelu pracy źródeł zmiennych.

Jakie wsparcie energetyki? Czy będą problemy z modernizacją? Co dalej z uprawnieniami do emisji CO2? Czy energetyka prosumencka będzie jeszcze popularniejsza? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Autor: Joanna Maćkowiak-Pandera, WysokieNapiecie.pl

>>> Czytaj również: Jakie są skutki koronawirusa w energetyce