Północnokoreańska propaganda wewnątrz kraju promuje doktrynę dżucze, czyli samowystarczalności, sformułowaną przez założyciela KRLD, Kim Ir Sena, dziadka obecnego przywódcy, Kim Dzong Una.

Przez ostatnie kilka tygodni urzędnicy z Pjongjangu po cichu prosili jednak swoje międzynarodowe kontakty o pilną pomoc – podał „FT”, powołując się na kilka źródeł zapoznanych ze sprawą oraz dokument, do którego gazeta dotarła.

Korea Płn. zamknęła granice wkrótce po ujawnieniu w styczniu informacji o wybuchu epidemii koronawirusa w sąsiednich Chinach, konkretnie w mieście Wuhan w środkowej części kraju. Od tamtej pory tysiące zakażeń odnotowano również w Korei Płd.

Międzynarodowi eksperci z nieufnością podchodzą do informacji o zerowej liczbie zakażeń w Korei Płn. Pojawiają się wątpliwości, czy Pjongjang jest w stanie skutecznie testować mieszkańców. Według jednego ze źródeł „FT” w kraju przebadano na obecność wirusa co najmniej 590 osób, które przybyły tam w styczniu, i wszystkie wyniki były ujemne.

Reklama

„Rząd ma zestawy do testów na Covid-19 i wie, jak ich używać, ale (ich liczba) nie jest wystarczająca, więc (urzędnicy) proszą wszystkie organizacje, by ich w tym zakresie wsparły” - powiedział rozmówca gazety.

Eksperci przestrzegali, że koronawirus może być szczególnie niebezpieczny dla krajów ze słabo rozwiniętymi systemami służby zdrowia. Według „FT” Koreę Płn. w wysiłkach na rzecz powstrzymania wirusa wspierają Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Czerwony Krzyż, UNICEF i Lekarze bez Granic, a także Chiny i Rosja.

Jednak dostawy sprzętu medycznego do Korei Płn. opóźniają się, między innymi z powodu nałożonych na ten kraj międzynarodowych sankcji, wzrostu popytu na tego rodzaju towary na świecie oraz utrudnienia logistyczne na trasach morskich, powietrznych, kolejowych i drogowych w Chinach, oraz tych prowadzących do Korei Płn. - pisze brytyjski dziennik.

>>> Czytaj też: Ludzie umierają w poczekalniach. Hiszpańscy lekarze decydują, komu ocalić życie