Rzecznik rządu zauważył w TVP Info, że światowa gospodarka już teraz przeżywa kryzys, który wszyscy odczują w jakiś sposób. Ale - dodał - po to powstała tzw. tarcza antykryzysowa, żeby te efekty były mniejsze.
Zapytany o możliwość wzrostu środków przeznaczonych na tarczę antykryzysową z dotychczasowych 212 mld zł Müller odparł: "myślę, że możemy mówić o kolejnych nawet dziesiątkach miliardów, które trzeba będzie dodatkowo skierować do gospodarki, czy to środkach budżetowych bezpośrednio, czy to w płynnościowych, które też są możliwe do uruchomienia". "Reagujemy krok za krokiem, nie wiemy, jak będzie wyglądała sytuacja gospodarcza np. w połowie roku, nikt tego nie wie" - dodał.
"Oprócz uruchomionych środków na pomoc przedsiębiorstwom, musimy zachować chociaż minimalne rezerwy, żeby taki dodatkowy zastrzyk pieniędzy skierować też później" - podkreślił rzecznik rządu. Zauważył jednocześnie, że "w kolejnych miesiącach uruchamiamy również środki z inwestycji publicznych, żeby po tym cięższym okresie uruchomić inne środki, które pozwolą polskim firmom odbić się z kryzysu, który nastąpi".
"Pamiętajmy o tym, że oczywiście sytuacja finansów publicznych jest dobra, bo na ten rok przyjęty był zrównoważony budżet, ale są pewne granice zadłużenia państwa w zakresie udzielania pomocy" - podkreślił. Dodał, że "to zawsze musi być czynione w sposób odpowiedzialny".
Ustawy tzw. tarczy antykryzysowej mają wesprzeć służbę zdrowia w zwalczaniu epidemii koronawirusa, a także zniwelować negatywne skutki tej epidemii dla polskiej gospodarki.
Pakiet m.in. zwalnia mikrofirmy i samozatrudnionych z płacenia ZUS przez 3 miesiące. Przewiduje także wypłacanie świadczeń postojowych i dopłat do wynagrodzeń dla pracowników przez państwo. Pracodawcy będą też mogli uelastycznić czas pracy w swoich zakładach. Nowe przepisy zakładają przedłużenie kredytów obrotowych dla firm oraz brak kar za opóźnienia w przetargach publicznych.(PAP)
autor: Dorota Stelmaszczyk