Część francuskich prawników uważa, że Rada Stanu, będąca odpowiednikiem najwyższego sądu administracyjnego, nie broni w wystarczającym stopniu podstawowych wolności obywatelskich w czasie pandemii, co jest zagrożeniem dla praworządności.

Prawnicy zarzucają Radzie ekspresowe zatwierdzanie legislacji proponowanej przez rząd prezydenta Emmanuela Macrona, nieprzewidzenie możliwości odwoływania się od ustaw, a także ich niewystarczającą analizę.

„Rada nie jest już po prostu doradcą rządu, ale staje się w tym czasie jego sojusznikiem, przyznając mu certyfikat legalności, który wydaje się nie mieć końca, a zatem obejmuje poważne naruszenia praworządności” – oceniają na łamach "Le Monde" prawnicy William Bourdon i Vincent Brengarth.

Dodają, że Rada dała władzy wykonawczej carte blanche w tworzeniu prawa i wydaje się być „sparaliżowana na myśl, że jej krytyczna ocena może osłabić działania rządu w czasie epidemii”.

Reklama

Wiceprzewodniczący Rady Stanu Bruno Lasserre broni na łamach dziennika działań swojej instytucji, twierdząc, że sędziowie rozpatrują każdą ustawę, a wskaźnik odrzuceń ustaw nie jest wyższy niż w poprzednich latach. „Nie staliśmy się tarczą rządu” - zapewnia.

Lesserre skarży się, że oczekiwania władzy oraz opinii publicznej wobec Rady Stanu wykraczają poza jej kompetencje. „To od rządu zależy określenie strategii walki z epidemią" - mówi. "Teraz jesteśmy proszeni, by zastąpić rząd i ekspertów, (…) jeśli zastosujemy się do tych wniosków, ustanowimy władzę sędziów, czemu wszyscy będą przeciwni i słusznie” – uważa Lasserre.

Nie jesteśmy w stanie nakazać przepisywanie i dystrybucję hydroksychlorochiny (leku na malarię wykorzystywanego w leczeniu Covid-19) czy decydować, kto ma mieć dostęp do środków ochronnych – podkreśla wiceprzewodniczący Rady.

„Le Monde” przypomina, że 14 kwietnia szefowie izb adwokackich w Paryżu i Marsylii złożyli do Rady Stanu skargę z powodu odmowy przez władze państwowe udostępnienia prawnikom środków ochronnych, m.in. maseczek i rękawiczek.

Z Paryża Katarzyna Stańko