"Nie będzie uczestnictwa USA (...). Z zainteresowaniem czekamy na możliwość dowiedzenia się czegoś więcej o inicjatywie w sprawie Covid-19, tak szybko jak to możliwe" - oznajmił rzecznik amerykańskiej misji.

W połowie kwietnia prezydent USA Donald Trump polecił swej administracji wstrzymać wpłacanie składek na WHO do czasu wyjaśnienia, jaką rolę organizacja ta odegrała w "niewłaściwym zarządzaniu i ukrywaniu rozprzestrzeniania się koronawirusa". Zarzucił też WHO, która jest agendą ONZ, że "jej liczne błędy przyczyniły się do tak wielu przypadków śmierci".

W środę tymczasowy dyrektor amerykańskiej agencji ds. rozwoju międzynarodowego USAID John Barsa zapowiedział, że USA ocenią, czy WHO jest zarządzana we właściwy sposób.

>>> Czytaj też: Wpływy Chin sięgają daleko poza WHO. Trwa walka o globalne przywództwo i ustalanie zasad [OPINIA]

Tego samego dnia szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus odniósł się do oskarżeń USA o niewłaściwe postępowanie jego organizacji na początku epidemii. "Ogłosiliśmy stan międzynarodowego zagrożenia we właściwym momencie i reszta świata miała wystraczająco dużo czasu na reakcję; (w tym czasie) były tylko 82 przypadki (zakażeń) poza Chinami" - podkreślił.

W obronie WHO wypowiedzieli się m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Kanady Justin Trudeau. Spór o ocenę tej organizacji był prawdopodobnie powodem, dla którego po niedawnej wideokonferencji przywódców państw G7 nie wydano wspólnego oświadczenia, a komunikat Białego Domu nie pokrywał się z oświadczeniami Pałacu Elizejskiego czy rzecznika Merkel.

Tedros odpowiedział na krytykę Waszyngtonu, podkreślając też, że koronawirus wykorzystywany jest do celów politycznych.

WHO ostrzega od kilku dni dni, że wiele krajów w Afryce i Ameryce Łacińskiej jest dopiero na "wstępnym etapie epidemii". "Nie łudźmy się, czeka nas długa droga. Wirus pozostanie z nami na długo" - powiedział Tedros podczas środowej konfrencji prasowej.

>>> Czytaj też: Chiny przekażą WHO dodatkowe 30 mln dolarów