Jak powiedział prof. Góra na wtorkowej konferencji prasowej Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych (IGTE), fundusze typu B, czyli tzw. bezpieczne, należało wprowadzić już pięć lat temu. To - jego zdaniem - pozwoliłoby dzisiejszym emerytom dostawać świadczenie o kilkanaście złotych wyższe, niż obecnie.

Podkreślił, że skoro jednak wówczas tego nie zrobiono, to teraz jest na to najwyższy czas.

Pod koniec stycznia br. Ministerstwo Finansów przedstawiło założenia do projektu reformy funduszy emerytalnych, z których wynika m.in., że na pięć lat przed emeryturą członkowie OFE byliby przenoszeni do funduszy bezpiecznych o niższym ryzyku, inwestujących w papiery dłużne.

Natomiast 3 marca Rada Ministrów przyjęła projekt zmiany ustawy o funduszach emerytalnych, według którego od 2010 r. opłaty na rzecz OFE mają być obniżone z 7 proc. do 3,5 proc., a fundusze, których aktywa przekroczą 45 mld zł, nie będą już mogły pobierać opłaty za zarządzanie.

Reklama

"Proponowana przez ministerstwo pracy obniżka opłat na rzecz Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE - PAP) to dla emerytów zysk rzędu kilku złotych, podczas gdy możliwość gromadzenia pieniędzy na pięć lat przed emeryturą w funduszu chroniącym zebrany wcześniej kapitał przed kryzysami giełdowymi spowodowałoby, że emerytura już teraz byłaby wyższa o kilkanaście złotych, a za 30 czy 40 lat - jeszcze więcej" - argumentował Góra.

Podobnego zdania jest prezes IGTE Ewa Lewicka. Jak mówiła podczas wtorkowej konferencji, powinny być stworzone trzy rodzaje funduszy emerytalnych. Dla młodych ludzi byłyby to fundusze dynamiczne, dla osób w średnim wieku - stabilnego wzrostu, a dla najstarszych, będących niedługo przed emeryturą - fundusze ochrony kapitału.

"Korzyści przyszłym emerytom przyniesie stworzenie różnych typów funduszy, a do tego wprowadzenie innego miernika ich efektywności, nie zaś obniżenie opłat z 7 proc. do 3,5 proc., co proponuje rząd" - powiedziała Lewicka-Banaszak.

Prezes IGTE dodała, że według raportu przygotowanego na zlecenie Izby przez firmę Ernst & Young, proponowane przez rząd obniżenie opłat od początku 2010 r. przyniesie za 40 lat poszczególnemu emerytowi zwiększenie emerytury zaledwie o 1,2 proc.

Lewicka uważa, że ograniczenie możliwości pobierania opłat za zarządzanie funduszami, których aktywa przekroczą 45 mld zł - tak jak proponuje rząd - spowoduje, że części OFE w ogóle nie będzie się opłaciło prowadzić działalności.

"Ta propozycja rządu jest skierowana przeciwko dużym towarzystwom, których zyski zmniejszą się przez najbliższe 10 lat nawet o 74 proc., podczas gdy koszty ich działalności wcale nie będą mniejsze. Stracą też te mniejsze około 61 proc. swoich zysków" - powiedziała Lewicka.