Leuthard spotkała się w piątek w resorcie gospodarki z wicepremierem i ministrem gospodarki Waldemarem Pawlakiem.

Podczas piątkowej konferencji prasowej Leuthard podkreśliła, że Polska wyprzedza pod względem wymiany handlowej ze Szwajcarią m.in. Rosję, Kanadę, Indie oraz Brazylię. "Poziom wymiany handlowej między Polską a Szwajcarią stale rośnie" - zaznaczyła.

W 2008 roku polski eksport do Szwajcarii wyniósł ponad 840 mln euro, rok wcześniej było to ponad 715 mln euro. Polska głównie eksportuje do tego kraju maszyny, elektronikę, tekstylia, ubrania oraz obuwie. Importujemy natomiast m.in. produkty rolne, leśne oraz wyroby chemiczne. W ub.r. import osiągnął wartość blisko 1,4 mld euro, rok wcześniej było to ponad 1,1 mld euro.

Leuthard podkreśliła, że obniżanie stóp procentowych przez szwajcarski bank centralny ma na celu utrzymanie atrakcyjnego kursu franka w stosunku do euro. "Taka stabilność cenową jak na razie udało się nam zapewnić" - powiedziała.

Reklama

Oceniła, że posiadanie euro jest korzystne, jeśli prowadzi się intensywną wymianę handlową z krajami posiadającymi tę walutę. "Na pewno jest to korzystne dla eksportujących przedsiębiorstw; unika się wówczas wahań walutowych i utrzymuje się stałe warunki otoczenia eksportu" - powiedziała.

Jej zdaniem, "euro jest walutą, która osiąga poziom stabilizacji i cieszy się zaufaniem". "Na pewno pozycja euro rośnie" - dodała.

"Pytanie, jak (kurs euro - PAP) będzie się kształtował w przyszłości. To przecież zależy od wielu spraw, na przykład od tego, na co w polityce walutowej zdecydują się Chiny. Skutkiem tych decyzji Wschodu może być dalszy rozwój sytuacji - to znaczy, czy nadal w ciągu najbliższej dekady - wiodącą walutą pozostanie dolar amerykański; czy może Wschód wybierze jakieś inne rozwiązanie. To są decyzje, które zapadną w przyszłości" - podkreśliła.

Wicepremier Pawlak powtórzył, że kurs 4 zł za euro jest odpowiedni zarówno z punktu widzenia eksporterów, jak i zadłużonych w walutach.

"Posługując się cyframi z ostatniego okresu, kurs 3,2 zł za euro był zbyt mocny, a 4,7-4,9 zł za euro - zbyt słaby. Biorąc pod uwagę ostatnie pięć lat, to kurs wahał się między tymi granicami" - powiedział.

"Z dużą dozą pewności można powiedzieć, że średni kurs zbliżony do 4 zł za euro to kurs równowagi. Z jednej strony będzie on zachęcał do efektywnego eksportu, z drugiej strony będzie utrzymywał realną siłę nabywczą złotego w stosunku do euro; będzie on do +udźwignięcia+ dla ludzi, którzy zaciągnęli kredyty w walutach. Frank powinien być wtedy na poziomie 2,5-2,6 zł" - podkreślił wicepremier.