Zachodni świat oszalał - broni się przed kryzysem dodrukowaniem pieniędzy. Tak robią Stany Zjednoczone, Japonia, Wielka Brytania. Europejski bank Centralny też zapowiada, że "zasili" rynek dodatkowymi euro. Polakom te metody źle się kojarzą - starsi pamiętają hiperinflację z lat 80-tych. Czy światu grozi nagły wzrost cen?

Ameryka, Japonia, Wielka Brytania drukują pieniądze. Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu także Europejski Bank Centralny (EBC) wypuści na rynek dodatkowe banknoty. W Polsce drukowanie pustych pieniędzy kojarzy się bardzo źle. Wystarczy, że przypomnimy sobie lata 80-90-te z hiperinflacją sięgającą w 1990 roku 585,8 proc., to diabeł ukryty w brzęczących monetach zaczyna wyglądać strasznie.

Polska konstytucja zabrania dodruku

Na szczęście w Polsce mamy konstytucyjny mechanizm zakazujący tego co robią teraz np. Stany Zjednoczone. I bardzo dobrze – ocenił w rozmowie z Forsalem, Alfred Adamiec, główny ekonomista Noble Bank - zatopilibyśmy się w pieniądzu bez pokrycia i za kilka lat popadlibyśmy w prawdziwe tarapaty.

Ale Polsce nie da się kompletnie odizolować od ogólnoświatowej drukarni banknotów. – Puste pieniądze, czyli nadpodaż pieniądza siłą rzeczy, poprzez globalne rynki, trafią i do nas. Im bardziej będziemy atrakcyjni dla inwestorów, tym szybciej to nastąpi. Czyli tak szybko jak klimat zewnętrzny wprowadził nas w obecny stan, równie szybko będzie nas dźwigać jeśli chodzi o wzrost gospodarczy – podkreślił Adamiec.

Reklama

Najszybciej trafi do Polski kapitał, który zamierza, na razie nieoficjalnie, wypuścić na rynek EBC. To nie oznacza, że amerykański nadmiar waluty nie znajdzie się na polskim rynku. Tym bardziej, że nadal jest wiele osób, które wierzą w magiczną moc dolara.

Ale inflacji nie unikniemy

To nie oznacza też, że Polska uchroni się przed wzrostem inflacji. – Ze względu na globalny charakter rynków finansowych, ceny będą wzrastać. Jedyną naszą zaletą może być rosnący kurs złotego, który zniweluje negatywne skutki inflacji, bo wówczas import będzie tańszy. Nawet droższe towary z zagranicy nie będą drożały, tylko nawet mogą tanieć – ocenił Adamiec.

A Stany Zjednoczone drukują...

Nie zmienia to jednak faktu, że nad światem wisi inflacja. Amerykanie ratują swoją gospodarkę jak mogą. Rezerwa Federalna przeznaczy łącznie około 1,3 biliona dolarów na wykup obligacji oraz papierów związanych z rynkiem hipotecznym. Oznacza to po prostu, że Ameryka drukuje pieniądze.

Jednym z celów Fed jest obniżenie rentowności obligacji, a w ten sposób obniżenie benczmarku, czyli odniesienie dla cen kredytów hipotecznych. Fed nie stosował takich środków od ponad 40 lat. Teraz robi to samo, co już w zasadzie rozpoczął bank japoński i angielski. Amerykanie zapłacą za to gigantyczną inflacją, ale ekonomiści twierdzą, że o to będą się martwić później. Teraz Fed i rząd USA muszą doprowadzić do wzrostu na giełdach.

Politykę prezydenta Baracka Obamy, wobec kryzysu ekonomicznego, chwalił były szef Fed Alan Greenspan. Szczególnie komplementując jego decyzje w sprawie reformy systemu bankowego w USA. Restrukturyzacja banków jest, według byłego szefa Fed, "osią manewru" w staraniach o odbudowanie światowej równowagi ekonomicznej. Rząd Obamy "robi doskonałą robotę" - podkreślił były szef Fed.

"Dolar jest nasza walutą, ale waszym problemem"

Nie warto popadać w zbyt duży zachwyt. Ameryka tylko pozornie martwi się o globalny kryzys. Czy Fed wie co robi, a może nie ma innego wyjścia z kryzysu, który rzucił cień na resztę świata. Wydawać by się mogło, że historyczna wypowiedź z 1971 roku amerykańskiego sekretarza skarbu Johna Connally’a skierowana do świata nie straciła na aktualności - ”dolar jest naszą walutą, ale waszym problemem”. Ameryka w całej swojej polityce kursowej kieruje się jedynie wewnętrznymi interesami a nie, jakby się mogło pozornie wydawać, problemami światowej gospodarki. Teraz zaleje świat dolarami a potem rozłoży bezsilnie ręce.

Cytowany przez media Peter Schiff, szef EuroPacificCapital, krytyk obecnego systemu gospodarczego Stanów Zjednoczonych i zagorzały krytyk Baracka Obamy, uważa, że decyzja Fed to „sprzedawanie finansowej duszy diabłu” - Myślę, że nie uratuje nas to przed niczym – powiedział Schiff w wywiadzie dla australijskiego radia ABC. - Jeśli Fed uważa, że może rozwiązać nasze problemy kreując inflację, powinniśmy wysłać go do Zimbabwe, żeby zobaczył jak tam to działa - dodał.

A w Zimbabwe inflacja bije światowe rekordy

Niezmiennie od lat Zimbabwe jest rekordzistą w poziomie inflacji. Rosła od 1998 roku, kiedy wynosiła 32 proc. Inflacja na koniec roku 2007 przekroczyła 100 tys. procent w skali rocznej. W maju 2008 wprowadzono do obiegu banknot o nominale 500.000.000 dolarów zimbabweńskich.

U nas inflacja też wystrzeli, tylko kiedy?

Zdaniem Marka Wołosa, analityka TMS Brokers, to co robi Ameryka to podaż pieniądza, który nie ma pokrycia we wzroście PKB. Powstaje teraz pytanie jaką będziemy mieć inflację, średnią, dużą czy bardzo dużą – zastanawia się analityk.

Jego zdaniem teraz krótkoterminowe obligacje amerykańskie są poniżej zera, czyli trzeba do nich dopłacać, dlatego że Stany obawiają się deflacji. Nie mamy też obaw inflacyjnych przełożonych na rynek złota. - Zawsze inflacja oznaczała silne wzrosty cen złota. Np. w roku 1981 cena złota wzrosła z 400 dolarów do 800 dol.. Wtedy to było ewidentnie związane z inflacją – wyjaśnił w rozmowie z Forsalem. - Zgadzam się z tym, że inflacja wystrzeli, że będzie ponad przeciętną, jeśli bierzemy pod uwagę ostatnie lata. Ale powstaje pytanie kiedy to nastąpi? Wszystko zależy od tego, jak zostanie poprowadzona polityką. Może Fed będzie na tyle sprawny, że gdy zobaczy, że Ameryka wychodzi z kryzysu to zacznie mocno podnosić stopy i będziemy mieli efekt inflacji słabo widoczny i słabo odczuwalna – podkreślił analityk TMS.

Teraz deflacja grozi nie tylko USA, ale i Unii

Teraz ryzyka inflacji nie ma. - Może się tak zdarzyć w tym roku, że rynki finansowe nie odbiją się, bo spodziewamy się - lub może się tak stać - że będzie deflacja w USA i niektórych krajach Europy. Mamy bardzo niepewny scenariusz - ocenia komisarz UE ds. monetarnych Joaquin Almunia. - Wystawiany na ryzyko pieniądze podatników. Nie mamy innej opcji - stwierdził Almunia.

Wszyscy mówią o inflacji w kontekście dodruku pieniądza. Bank Szwajcarii zapowiedział dodruk pieniądza. Bank of England planuje dodrukowanie 75 mld funtów w gotówce. Zdaniem Wołosa, inflacja to problem drugorzędny. - Większym problemem jest gospodarka i dopóki jest deflacja zapomnijmy o inflacji. Oczywiście trzeba obserwować to co się dzieje za oceanem - dodał.

W Polsce inflacja pod kontrolą

Członek Rady Polityki Pieniężnej Marian Noga zapewnia tymczasem, że nie należy martwić się inflacją, która jest pod kontrolą Rady. "W połowie tego roku inflacja zejdzie przejściowo do celu, czyli do poziomu 2,5 proc., a może nawet lekko poniżej. Natomiast na jesieni są spodziewane kolejne zmiany cen regulowanych i ta inflacja znów się wybrzuszy, zrobi się taki mały garb, po to, żeby w I kw. 2010 zacząć łagodnie schodzić do celu, a nawet może niżej" - powiedział Noga w wywiadzie dla TVN CNBC Biznes. "W 2010 r. inflacja na stałe zejdzie w okolice 2,5 proc. , to z dzisiejszego punktu widzenia można powiedzieć, że inflację mamy pod kontrolą" - podkreślił Noga

Dobrej myśli jest też dr Bohdan Wyżnikiewicz ekspert Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. W całym 2009 roku średnioroczna inflacja w Polsce powinna wynieść 2,5 proc.

Fenomen drukowania pieniędzy

Alfred Adamiec jest przekonany, że nad światem wisi widmo gigantycznej inflacji, ale chyba innego wyjścia z kryzysu nie ma. Mając doświadczenia z Wielkiego Kryzysu, świat zrozumiał, że jeśli w gospodarce jest bardzo źle, to trzeba ją zasilić dużą ilością pieniędzy. Tego - zdaniem Adamca - zabrakło w latach 30-tych, dlatego recesja trwała tak długo. - Strażnicy polityki pieniężnej działają w wielu krajach, więc mało prawdopodobne jest abyśmy mieli powtórkę. Natomiast istnieje ryzyko hiperinflacji czyli próby wyjścia z dołka koniunkturalnego, który mamy obecnie – dodał ekonomista.

Jak temu zapobiec?

Trzeba się pogodzić z faktem, że świat nie będzie się rozwijał w najbliższym dziesięcioleciu w takim tempie jak dotychczas. Teraz jednak zdaniem ekonomistów, nie ma się czym martwić. - Generalnie z inflacją nie będzie tak źle jeśli pogodzimy się z tym, że złote lata 2003 -2007 nie wrócą w tym pokoleniu.

Jeśli więc zaakceptujemy mniejszy wzrost gospodarczy i wolniejszy wzrost poziomu życia, ale stabilniejszy, to zrozumiemy, że jeśli teraz nie ma zagrożenia inflacją to są mechanizmy, które zabezpieczają nas przed dramatyczną sytuacją. Wyjście z tego kryzysu jest już tylko kwestią czasu. Wskazują na to chociażby ostatnie dane z USA – podkreślił Adamiec.

Gdy gospodarka zacznie się podnosić z dołka koniunkturalnego trzeba natychmiast przykręcić kurek z pieniędzmi, czyli znacznie zmniejszyć ich podaż. - Nie wykluczam, że pod koniec 2010 roku mogą być w USA już pierwsze ruchy zapobiegające hiperinflacji. W Europie to rok 2011 może później - ocenił. Adamiec uważa, że hiperinflacja nie uzdrowi fundamentów a przyczyną tego kryzysu jest globalna strukturalna nierównowaga.

Ryszard Kapuściński stwierdził kiedyś, że każdej inflacji towarzyszy moralne rozluźnienie. "Wynika to po części z tego, że inflacja zabija wiarę w trwałość czegokolwiek. Odbiera wiarę w przyszłość. A człowiek pozbawiony tej wiary nie ma zobowiązań – ani wobec innych, ani wobec siebie. Toteż inflacja jest nie tylko zjawiskiem ekonomicznym, ale także problemem etycznym, chorobą, która atakuje i niszczy kulturę".

ikona lupy />
Dodatkowe euro też rzucą na rynek. Fot. Bloomberg / Bloomberg
ikona lupy />
Inflacja w Polsce od 1950 r. / Forsal.pl