Barroso uznał też, że byłoby korzystne, gdyby "jeszcze w tym roku odbył się kolejny szczyt". "Nie możemy spodziewać się cudu 2 kwietnia" - powiedział.

W Londynie odbędzie się w czwartek szczyt przywódców państw G20, czyli najbogatszych krajów świata i największych wschodzących gospodarek. Główne wyzwanie szczytu to zbliżenie, zwłaszcza między krajami UE a USA, w sprawie pobudzania gospodarki, a także przebudowy światowej architektury finansowej.

Czyniąc aluzję do krytyki USA, że UE za mało środków przeznacza na pobudzenie gospodarki, Barroso powiedział, że takie porównania nie mają sensu. "Nasz plan wynosi 400 mld euro i wzrośnie do blisko 500 mld euro. Teraz najważniejsze, by szybko i w pełni wdrożyć plan" - powiedział. "Porównywanie, kto ile wydaje nie jest sposobem na wyjście z kryzysu. To, co się liczy, to stworzenie nowych miejsc pracy i ochrona istniejących" - powiedział.

Zdaniem Barroso G20 musi też podjąć zobowiązania w kwestii walki z ociepleniem klimatu i pomocy dla najbiedniejszych państw. "Tak, by Kopenhaga (światowa konferencja klimatyczna w grudniu br.) była sukcesem, a tzw. Cele Milenijne (dotyczące pomocy dla najbiedniejszych) spełnione" - powiedział.

Reklama

Kolejne wymieniane przez Barroso wyzwania dla szczytu G20 to podwyższenie zasobów takich instytucji, jak Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (UE dorzuca 75 mld euro), aby mogły one efektywniej pomagać państwom najbardziej dotkniętym kryzysem. Kolejne to uwolnienie banków od toksycznych aktywów, większa regulacja rynków finansowych, lecz "tak, by ich nie przytłoczyć, ale wskrzesić", większa regulacja agencji ratingowych, funduszy hedgingowych i typu equity funds.

Zaapelował też o reformę MFW, tak by organizacja odzwierciedlała "współczesne realia, nie historię". Była to aluzja do większego uwzględnienia Chin i innych rosnących potęg.

"Trzeba też powiedzieć "nie" protekcjonizmowi i kontynuować negocjacje w sprawie liberalizacji światowego handlu w ramach rundy Dauha" - powiedział.

Barroso powiedział, że liczy na sukces szczytu, bo deklaracje prezydenta USA Barracka Obamy wskazują na coraz większą zbieżność stanowisk.