Wniosek ten trafił do Urzędu Regulacji Energetyki 13 lutego, jednak nie został jeszcze zatwierdzony. Regulator oczekuje od PGNiG niższej taryfy. W piątek URE wysłał do Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) kolejne wezwanie do korekty wniosku taryfowego PGNiG.

"Czekamy na odpowiedź, liczymy na konstruktywne podejście przedsiębiorstwa" - powiedział w poniedziałek szef URE Mariusz Swora. URE oczekuje kilkuprocentowej obniżki cen hurtowych gazu. "Nie jest to dwucyfrowa liczba, chcemy nieco poniżej 10 proc." - zaznaczył Swora.

"Uważamy, że cena hurtowa powinna być tak ukształtowana, żeby nie wpływać na rachunki kompleksowe, które płaci przemysł i indywidualni odbiorcy" - wyjaśnił. URE obawia się, że obecnie proponowana przez PGNiG taryfa może tego nie zapewnić.

PGNiG natomiast uważa, że 6-procentiwa obniżka cen gazu jest wystarczająca, a rachunki odbiorców nie zależą jedynie od proponowanej przez spółkę ceny paliwa.

Reklama

Od 20 do 45 proc. rachunku za gaz stanowią opłaty sieciowe

W zależności od rodzaju odbiorcy cena gazu stanowi 55-80 procent wysokości rachunku. Pozostała jego część zależy od opłat sieciowych, na których wysokość PGNiG nie ma wpływu" - wyjaśnił Janiszowski.

Taryfa, jaką przedstawia do zatwierdzenia prezesowi URE PGNiG, poza ceną gazu zawiera inne składniki - m.in. opłatę przesyłową naliczaną przez Gaz-System oraz opłatę dystrybucyjną naliczaną przez sześciu krajowych dystrybutorów gazu. Ponadto PGNiG jako operator systemu magazynowego włącza do taryfy własną opłatę operatorską z tego tytułu.

PGNIG analizuje obecnie propozycje prezesa URE zawarte w przesłanym wezwaniu do korekty wniosku taryfowego.

"PGNiG trudno byłoby - po raz kolejny - zaakceptować oczekiwania URE dotyczące ustanowienia ceny gazu na poziomie nie pokrywającym kosztów importu surowca, a z taką sytuacją mamy do czynienia obecnie" - podkreślił Janiszowski. "Gaz w Polsce jest obecnie dużo tańszy niż w Niemczech, Hiszpanii czy nawet w Czechach" - dodał.