"Gospodarka wymaga otwartości i współpracy. Język agresji i konfliktu może być niebezpieczny dla gospodarki" - mówił podczas debaty sejmowej. "Przy współpracy rządu i banku centralnego będą pozytywne efekty walki z inflacją" - zaznaczył.

Skrzypek podkreślił, że w jego ocenie większe podwyżki stóp procentowych doprowadziłyby do zmniejszenia wzrostu gospodarczego. "Wyższy wzrost stóp prowadziłby do szybkiego zahamowania gospodarki i wzrostu bezrobocia" - wyjaśnił.

Zapewnił, że NBP nigdy nie zaprzeczał, iż jego głównym celem jest walka z inflacją. "Nie oczekuję zdjęcia odpowiedzialności za walkę z inflacją z banku centralnego" - mówił. Zaznaczył jednak, że NBP nie ma wpływu na wzrost większości cen, które są odpowiedzialne za wzrost inflacji.

Przypomniał, że wzrosły światowe ceny żywności - pszenicy, ryżu, oleju rzepakowego. Drożeje też ropa naftowa, wpływając na globalny wzrost cen paliw. Te czynniki przekładają się na wzrost cen żywności i paliw u nas - zaznaczył. Gdyby nie umocnienie złotego do światowych walut, sytuacja byłaby gorsza - dodał.

Reklama

Podał, że Polska obok Słowacji ma najniższą inflację w Unii Europejskiej; podniosła też najbardziej stopy procentowe. Bardziej restrykcyjną politykę stóp procentowych ma w Europie tylko Norwegia, a na świecie - Ghana, RPA i Chile - mówił Skrzypek.

Apelował, by w trosce o obywateli, których nie interesuje statystyka, tylko patrzą na rosnące ceny w sklepach, wspólnie i rzetelnie komunikować się w walce z inflacją.

Minister finansów Jacek Rostowski replikował w debacie, że obecna sytuacja wynika z decyzji podjętych 2 lub 1,5 roku temu. "To wskazuje, kto za obecną inflację jest odpowiedzialny" - mówił. Podkreślił, że rząd nie krytykuje obecnej polityki NBP, tylko tamten okres.

"W sytuacji, gdy obecny rząd nie ma takiego osobistego kontaktu z prezesem NBP, na pewno idziemy ku lepszemu i inflacja nie będzie tak wzrastała, jak w przeszłości" - mówił minister.