Jak podkreśla Bloomberg, na fatalną sytuację indeksu moskiewskiej giełdy wpływ mają spadające ceny ropy i wojna w Gruzji. Indeks RTS spadł od 8 sierpnia, czyli początku inwazji na Gruzję, o 2,4 proc. Indeks traci, bo na taniejącej ropie tracą również spółki naftowe - Rosnieft i Łukoil.

Inwestorzy zaczynają się też obawiać rządowych planów wobec producenta stali OAO Mechel - dochodzenie w sprawie tej spółki zaczyna przypominać historię Jukosu sprzed pięciu lat. Kłopoty Mechelu zaczęły się pod koniec lipca od oskarżeń premiera Władimira Putina o m.in. unikanie płacenia podatków.

Analitycy wskazują, że zarządzający aktywami (jak Firebird Management, Credit Suisse, Banco Santander) wycofują się z Rosji.

JP Morgan sygnalizował, że rosyjskie aktywa powinny być "niedoważone" w portfelu, m.in. z tego powodu, że rosyjskie władze mogą użyć "niekonwencjonalnych metod do kontroli inflacji". Roczna inflacja w Rosji wyniosła w maju i czerwcu 15,1 proc. , czyli najwięcej od pięciu lat. MFW ocenia, że wzrost gospodarczy wyniesie w tym roku 6,8 proc. w Rosji, podczas gdy w ub.r. wyniósł 8,1 proc. Na 2009 r. Fundusz szacuje rosyjski wzrost gospodarczy na 6,3 proc., czyli najmniej od 2002 r.

Reklama

Analitycy Banco Santander uznali, że rosyjskie akcje nie są wystarczająco tanie, by zrównoważyć ryzyko polityczne i przyspieszającej inflacji.

AL, Bloomberg