Stabilizacja na niewielkich minusach trwała parę godzin. Podaż próbowała jeszcze przed południem silniejszego ruchu w kierunku wczorajszych minimów, ale po fiasku sforsowania poziomu 1750 pkt. rynek powrócił na wysokość porannej stabilizacji. Spokój utrzymywał się na wszystkich frontach giełdowych zmagań. Nawet publikacje danych z kraju ani zagranicy nie wpływały na sytuację.

Informacje o wzroście o 0,2 proc. inflacji bazowej (czyli bez paliw i żywności) w USA oraz spadku cen w ujęciu całościowym o 0,1 proc. zostały zlekceważone. Podobnie rynki potraktowały komunikat z GUS o inflacji w Polsce sięgającej 3,6 proc., która nieznacznie przekroczyła oczekiwania. Jedynym zaskoczeniem była publikacja indeksu NY Empire State. Ten wskaźnik rozwoju gospodarczego rejonu Nowego Jorku z oczekiwanych -35 pkt. okazał się znacznie wyższy i pokazał wartość +14,7 proc.

W tak jednoznaczną poprawę sytuacji w ostatnim miesiącu w USA uwierzyły tylko rynki walutowe na których umocnił się dolar. Pozostali gracze, chyba do końca potraktowali dane serio i profilaktycznie postanowili poczekać z reakcjami na dane o produkcji przemysłowej.

Tu niestety przyszło negatywne zaskoczenie. Produkcja spadła dwukrotnie bardziej niż oczekiwano, bo aż o 1,5 proc., ale dla krajowego rynku nie przeszkadzało to w wykreowaniu ruchu wzrostowego. Ostatnie 30 min wystarczyło bykom na dojście do poziomu neutralnego, a następnie wyciągnięcia indeksu do poziomu 1784 pkt. czyli dokładnie tego na jakim rozpoczynał się handel wczoraj. Końcowy ruch doprowadził do wzrostu WIG20 o 0,8 proc. na przekór zachodnim parkietom.

Reklama

Trudno odczytywać to za sygnał siły popytu, ponieważ już jutro z samego rana to dzisiejsze wyciąganie rynku na siłę do góry może się zemścić większymi spadkami. Dzięki tej wzrostowej akcji wciąż jednak byki utrzymują psychologiczną przewagę, która przy dobrej atmosferze zewnętrznej powinna pomóc w dalszych wzrostach.