Spór rozpoczął się 6 kwietnia. Związki zawodowe działające w Stoczni Gdynia, z której do końca maja ma zostać zwolnionych w sumie 5,2 tys. osób, zażądały wstrzymania zwolnień w ramach programu dobrowolnych odejść oraz przedłużenia realizacji programu monitorowanych zwolnień dla już zwolnionych pracowników.

Jak informował wówczas rzecznik stoczniowej Solidarności Marek Lewandowski, wchodząc w spór związkowcom chodziło głównie o usprawnienie działania programu monitorowanych zwolnień prowadzonego przez firmę DGA SA. Informował m.in., że "stoczniowcy zwolnieni półtora miesiąca temu do tej pory nie odbyli żadnych szkoleń i czekają po dwa tygodnie na rozmowę z doradcą zawodowym".

W komunikacie przysłanym PAP w piątek Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP) poinformowała, że "firma DGA potwierdziła zwiększanie ilości osób do obsługi Programu Zwolnień Monitorowanych i przedłużenie okresu podpisywania umów do dnia 10 czerwca 2009 roku".

Jak poinformowała też w komunikacie ARP, w efekcie rozmów między związkami a zarządcą dopuszczono możliwość przystąpienia do programu zwolnień monitorowanych pracowników "powracających ze zwolnień lekarskich, lub którzy z innych +ważnych powodów osobistych+ w przepisanym w ustawie terminie nie mogli zgłosić akcesu do Programu".

Reklama

Ponadto ARP zgodziła się na zwolnienie pracowników z obowiązku "ponoszenia kosztów w przypadku przerwania przez nich szkolenia wskutek znalezienia pracy" - poinformowano w komunikacie dodając, że w porozumieniu zawartym ze związkowcami ustalono także szereg innych szczegółów związanych ze zwolnieniami stoczniowców, w tym choćby sprawy związane z wypłatą nagród jubileuszowych i innych świadczeń. Poroszony o komentarz do porozumienia Lewandowski powiedział w piątek PAP, że program zwolnień monitorowanych "pracuje coraz lepiej, choć daleko mu jeszcze do normalności". Jak dodał, stoczniowcy np. ciągle zbyt długo czekają na spotkanie z doradcą zawodowym. Lewandowski obawia się, iż z czasem sytuacja może się pogorszyć, bo w przyszłym tygodniu zwolnienia ma odebrać aż 3,6 tysiąca pracowników.

W stoczniach w Gdyni i w Szczecinie trwa proces ich likwidacji. Pracownicy są sukcesywnie zwalniani, a majątek zakładów podzielono i został na niego ogłoszony przetarg. Zgodnie z tzw. specustawą stoczniową do końca maja wszyscy pracownicy mają zostać zwolnieni, a stocznia sprzedana. Zwalniani pracownicy otrzymują odszkodowania. W zależności od stażu pracy jest to od 20 do 60 tys. zł. Mogą też przystąpić do programu zwolnień monitorowanych, proponującego odchodzącym ze stoczni udział w szkoleniach zawodowych, doradztwo i oferty pracy.

W połowie maja nastąpiło rozstrzygnięcie pakietu przetargów na sprzedaż nieruchomości obu zakładów. W większości z nich zwyciężyła firma United International Trust. W przypadku obu zakładów wyraziła ona chęć nabycia majątku stoczni, który pozwoli na kontynuowanie produkcji statków. Sprzedaż majątku i zwolnienie załóg stoczni w Gdyni i Szczecinie przeprowadzane jest na podstawie tzw. specustawy stoczniowej. Jej powstanie związane było z decyzją Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku.