Wyraził przekonanie, że ostatecznie każde z państw, przez których wody terytorialne i strefy ekonomiczne przebiega planowana trasa gazociągu, wyrazi zgodę na inwestycję.

Zdaniem przedstawicieli Nord Streamu alternatywnej trasy nie ma. "Jeśli choć jeden kraj powiedziałby +nie+, realizacja projektu stałaby się niemożliwa" - ocenił rzecznik spółki Jens Mueller.

Część państw nadbałtyckich, szczególnie Szwecja i Finlandia, ma poważne wątpliwości wobec projektu w związku z obawą o środowisko naturalne Bałtyku. Gazociąg będzie przebiegać przez wody rosyjskie, fińskie, szwedzkie, duńskie i niemieckie.

W marcu Nord Stream przedstawił raport z ocenami oddziaływania inwestycji na środowisko naturalne w kontekście transgranicznym. Prowadzone w oparciu o raport konsultacje między państwami zakończą się 8 czerwca.

Reklama

"Nie oczekujemy niespodzianek. Już od 2006 roku trwały rozmowy z poszczególnymi państwami na temat ich wątpliwości. Projekt jest tak przejrzysty, jak to tylko możliwe" - ocenił von Ameln.

Poinformował też, że jeszcze przed planowanym na kwiecień przyszłego roku rozpoczęciem układania rur pod wodą, z dna Bałtyku na trasie gazociągu usunięte powinny zostać zalegające tam miny z czasów II wojny światowej. Najwięcej min - około 40 - zlokalizowano na wodach fińskich.

Von Ameln odniósł się też do spekulacji mediów, jakoby podwodny rurociąg, łączący Rosję i Niemcy, mógłby być wykorzystany przez Rosjan dla celów szpiegowskich.

"Zaprosiliśmy przedstawicieli wszystkich zainteresowanych państw, by przekonali się, że zamierzamy ułożyć pod Bałtykiem całkiem normalne rury. Wydaje się, że rury nie sprawdzą się jako obiekt szpiegowski, zwłaszcza w dobie satelitów" - ocenił.

Gazociąg Północny ma się składać z dwóch nitek o długości 1220 km i przepustowości po 27,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Pierwsza nitka powinna być oddana do eksploatacji w końcu 2011 roku, a druga - w 2012 roku. Budżet projektu wynosi 7,4 mld euro.

Udziałowcami Nord Streamu są rosyjski Gazprom (51 proc.) niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 20 proc.) oraz holenderski Gasunie (9 proc.).

Według von Amelna do projektu chce przystąpić francuski koncern GDF Suez, który może przejąć 9 proc. akcji od niemieckiego E.ON- Ruhrgas.