Popierają ją zarówno posłowie koalicji rządowej (PO i PSL), jak i największej partii opozycyjnej (PiS). Wczoraj Komisja Polityki Społecznej i Rodziny oraz Komisja Finansów Publicznych rekomendowały przyjęcie rządowych propozycji bez zmian. Jeśli prace będą postępować w takim tempie, to teoretycznie nowe przepisy mogą wejść w życie już na przełomie sierpnia i września. - Jest szansa na uchwalenie ustawy przed wakacyjną przerwą w Sejmie - potwierdza Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy i polityki społecznej za rządów Jarosława Kaczyńskiego. To właśnie PiS jako pierwsza partia wystąpiła z pomysłem obniżenia wysokich prowizji.

Obecnie fundusze emerytalne pobierają od maksymalnie 7 proc. (Generali, Polsat) do minimum 3,9 proc. (Allianz) od składek, jakie co miesiąc za pośrednictwem ZUS dostają z naszych pensji. A nie są to małe kwoty, bo np. osoba zarabiająca ok. 3 tys. netto co miesiąc odprowadza do OFE ponad 300 zł. Z tego 21 zł idzie do kieszeni zarządzających funduszem, a więc faktycznie jedynie ok. 280 zł pracuje na przyszłą emeryturę. Zgodnie z projektem ustawy OFE będą mogły pobierać maksymalnie 3,5 proc. od składek, czyli w naszym przypadku 10,5 zamiast 21 zł.

Z wyliczeń firmy doradztwa finansowego Finamo wynika, że po obniżeniu prowizji osoba zarabiająca 3 tys. zł na rękę wpłaci do OFE rocznie ok. 130 zł więcej niż do tej pory. Im ktoś więcej zarabia, tym większa korzyść z nowych przepisów.

Więcej w dzienniku "Polska".

Reklama