Rodzi się zatem pytanie: co dalej? W mediach często pojawia się scenariusz korekty wzrostów w ciągu najbliższych tygodni. To podsuwa pokusę wykorzystania sytuacji, wyjścia na krótki czas z inwestycji w akcje, aby uzyskać jeszcze wyższą stopę zwrotu.
Strategia ta może okazać się jednak niekorzystna dla osób niemających doświadczenia w market timingu, czyli w wyborze najbardziej dogodnego momentu dla swoich inwestycji. Ci, którzy stosują strategię kup i trzymaj, traktując swoje inwestycje w akcje długoterminowo, osiągają stopę zwrotu porównywalną ze stopą zwrotu z indeksem rynku. Najwyższe stopy zwrotu osiągają natomiast ci, którzy nabywają akcje w końcowej fazie bessy. Dołączający później muszą zadowolić się znacznie mniejszymi zyskami.
Od 17 lutego do 28 czerwca indeks WIG20 wzrósł o 40 proc. Gdybyśmy założyli, że podczas kolejnej hossy WIG20 znajdzie się na poziomie 3900 pkt (szczyt z 2007 r.), dzisiejsza inwestycja pozwoliłaby osiągnąć stopę zwrotu 110 proc. Byłby to znakomity wynik. Z drugiej strony, gdybyśmy indeks WIG20 kupili po cenach z połowy lutego, podobna inwestycja dałaby nam zysk aż 190-proc.
Podczas poprzedniej hossy wzrosty na GPW rozpoczęły się na początku 2003 r. i trwały do połowy 2007 r. W tym czasie WIG20 wzrósł o 290 proc. Największa fala napływu środków do funduszy inwestycyjnych rozpoczęła się dopiero pod koniec 2005 r., gdy WIG20 miał już za sobą ponad połowę wzrostu (2500 pkt). W ujęciu procentowym indeks zrealizował wtedy wzrost o 150 proc., natomiast osoby, które w tym momencie wchodziły na rynek, mogły liczyć maksymalnie na wzrost inwestycji o 56 proc.
Reklama
Dzięki wchodzeniu na rynek w okresie dekoniunktury Warren Buffett osiągnął swój sukces. Większość inwestorów ma jednak naturę hazardzisty. Wybierają pomiędzy niższym, pewnym zyskiem a niepewną szansą wyższej stopy zwrotu, często decydują się na drugie rozwiązanie. Należy jednak pamiętać, że podejmowanie wysokiego ryzyka nie zawsze oznacza wyższą stopę zwrotu. W mojej ocenie polski rynek akcji nadal jest bardzo atrakcyjny. Zwłaszcza w odniesieniu do wycen spółek obecna relacja zysk/ryzyko może zachęcać do rozważenia decyzji inwestycyjnej. Niestety, zapewne skorzystają z tego tylko nieliczni.