O ile główne indeksy WIG i WIG20, zależne najbardziej od zmian cen największych giełdowych spółek, wyraźnie okazują już oznaki zmęczenia ostatnimi wzrostami, to indeksy małych i średnich spółek ciągle jeszcze okazują więcej oznak właściwych dla kontynuacji trendu wzrostowego. Analiza techniczna i obserwacja przebiegu sesji giełdowych, jak na razie wskazują, że prognozując koniunkturę dla głównych indeksów w najbliższych tygodniach większe prawdopodobieństwo należy przypisać spadkom lub ewentualnie trendowi bocznemu.

W najbliższym okresie dynamiczne wzrosty największych spółek wydają się być teraz najmniej prawdopodobne. Czy jednak, jeżeli rzeczywiście zmaterializują się niekorzystne scenariusze dla WIG i WIG20, możliwe jest odmienne zachowanie się indeksów mWIG40 i sWIG80, a przynajmniej utrzymanie większej siły względnej tych indeksów w przyszłości? Wydaje się, że tak, przede wszystkim dlatego, że małe i średnie spółki, które doświadczyły największych spadków podczas bessy, są, w porównaniu do dużych spółek, ciągle jeszcze znacznie tańsze.

Wskaźnik C/WK dla indeksu WIG20 wynosi obecnie ok. 1,5, co może nie jest poziomem zwiastującym przegrzanie, ale w obecnej, wciąż kryzysowej sytuacji może wydawać się dosyć wysoki. Wskaźnik C/WK dla indeksu sWIG80 wynosi natomiast tylko 1. Celowo nie wspominam o wskaźnikach P/E. Wysoka zmienność zysków obserwowana w okresach zwrotnych cyklu koniunkturalnego powoduje, że wskaźniki P/E oparte na zyskach zanotowanych w ostatnich 12 miesiącach, czy nawet prognozowanych na najbliższy okres, są mało przydatne do oceny przewartościowania czy też niedowartościowania spółek.

Dodatkowo wiadomo także, że spółki małe i średnie cechują się generalnie znacznie większą zmiennością zysków w stosunku do spółek dużych. W przypadku małych i średnich spółek dodatkowym czynnikiem, który może powodować niechęć do sprzedaży, jest mała płynność. Duże spółki można będzie łatwo odkupić po niższych cenach, jeżeli korekta się zmaterializuje lub po nieznacznie wyższych, jeżeli obecne sygnały są błędne. Przypadku małych spółek nie ma takiej pewności. W końcu zapowiadane na najbliższe miesiące przyśpieszenie prywatyzacji. O ile nowe oferty prywatyzacyjne mogą z powodzeniem konkurować na giełdzie z największymi spółkami, to przeważnie nie są one konkurencją dla małych spółek.

Reklama

Generalnie rzecz biorąc, czynniki takie jak większa zmienność zysków czy mniejsza płynność małych i średnich spółek powoduje, że ten segment rynku cechuje się wskaźnikiem beta większym od jedności. Taka wielkość tego wskaźnika pokazuje relatywnie większą ekspozycję na ryzyko rynkowe, i w uproszczeniu sprowadza się do tego że akcje rosną szybciej w czasie hossy, ale też i szybciej spadają podczas bessy. Jeżeli więc tylko prawdą jest, że właśnie wchodzimy powoli w długoterminowy trend wzrostowy, to najbliższe lata będą najlepszym okresem do inwestycji w tym segmencie rynku.

Ubiegły tydzień był kolejnym tygodniem hossy w Państwie Środka. Trend wzrostowy rozpoczął się tam najwcześniej i w przeciwieństwie do innych giełd wielkich gospodarek światowych nie wykazuje jeszcze oznak zmęczenia. Mimo olbrzymiego skorygowania wycen akcji podczas bessy (głównych indeks giełdy w Szanghaju stracił podczas rynku niedźwiedzia ok. 72%) ceny akcji w krótkim czasie odrobiły już 30% tych strat i są aż 42% wyżej od poziomu sprzed rozpoczęcia ogólnoświatowej panicznej wyprzedaży akcji w październiku ubiegłego roku.

Potwierdza to starą giełdową zasadę, że zakup akcji podczas paniki wyprzedaży przyniesie wcześniej czy później wysokie stopy zwrotu. Perspektywy dla wzrostu gospodarki chińskiej są obecnie najlepsze na świecie, stąd zapewne tak szybkie odrobienie strat. Wszystko wskazuje jednak na to, że niezależnie od możliwych krótko- lub nawet średnio-terminowych wahań koniunktury na rynkach akcji, wcześniej lub później inne indeksy światowe podążą śladem Chin.

Coraz wyraźniej zaczynają spadać rentowności obligacji (wzrastają ich ceny). Oprócz tego, że jest korzystna wiadomość dla posiadaczy obligacji, to jest to też niestety sygnał, który może wspierać hipotezę o możliwości wystąpienia niekorzystnych tendencji na rynku akcji w najbliższym czasie. Po pierwsze może to oznaczać przepływy kapitałów w stronę bardziej bezpiecznych inwestycji. Po drugie prognozy Ministerstwa Finansów sugerują znaczny spadek inflacji (nawet do 1% w 2010 roku). Oznacza to znaczne zwiększenie pola manewru dla obniżek stóp procentowych, ale też sugeruje, że wychodzenie gospodarki z kryzysu może być bardzo powolne. Według komentarzy uczestników rynku, polskimi obligacjami poważniej zainteresował się ostatnio kapitał zagraniczny.