Od połowy czerwca przedstawiciele skonfliktowanych firm i metra odbyli serię spotkań w siedzibie KIO, by prowadzić bitwę na słowa i paragrafy. Dziś, po pięciu posiedzeniach, sędziowie wydadzą werdykt w sprawie przetargu na drugą linię metra.
O co chodzi? Przetarg na budowę centralnego odcinka drugiej linii metra wygrało konsorcjum, którego liderem jest włoska firma Astaldi. Złożyło najtańszą ofertę – 4,1 mld zł. Od werdyktu komisji przetargowej odwołało się jednak chińskie konsorcjum China Overseas Engineering Group z ofertą 4,5 mld zł i należący w części do hiszpańskiej Acciony Mostostal Warszawa, chcący za budowę podziemnej kolejki prawie 5 mld zł. Konkurenci Astaldi wytknęli błędy formalne w ofercie Włochów (m.in. w sprawie udokumentowania doświadczenia), a w trakcie serii konferencji prasowych straszyli warszawiaków paraliżem komunikacyjnym, który groziłby miastu w przypadku powierzenia tej trudnej inwestycji włosko-tureckiemu konsorcjum.
Dzisiejszy wyrok nie musi jednak oznaczać końca batalii o gigantyczny kontrakt. Nawet jeśli oferta Włochów nie zostanie podważona, przegrane firmy najprawdopodobniej będą się dalej odwoływać w sądzie. Wtedy na ostateczny werdykt trzeba będzie poczekać być może aż do jesieni. To oznacza kolejny poślizg w harmonogramie budowy drugiej linii metra. Warszawa już raz musiała powtarzać przetarg z powodu horrendalnych cen, jakich zażądały zachodnie koncerny.