"Początek sesji w Warszawie zapowiadał się bardzo obiecująco dla posiadaczy akcji. Po wczorajszej delikatnej przecenie, WIG20 rozpoczął dzisiejsze notowania 7 pkt. wzrostową luką, i po godzinie handlu notował już 1,6% wzrosty względem poniedziałkowego zamknięcia" - poinformował po sesji we wtorek analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Krzysztof Zarychta. Jednak jak się okazało, był to jedyny tak mocny zryw WIG20 na północ na wtorkowej sesji i zarazem jego dzienne maksimum zawieszone na wysokości 2.109,2 pkt.

Zarychta poinformował, że od godziny 10. blue chipy systematycznie traciły na wartości za sprawą spadających notowań kontraktów na amerykańskie indeksy, a próba wydźwignięcia wykresu z dziennych minimów przez byki po rozpoczęciu handlu zza Oceanem nie udała się. "Podaży pomogła bowiem niższa od prognoz ( spadek do 49 pkt) wartość Indeksu Conference Board (spadek do 46,6 pkt), obrazującego nastroje konsumentów w Stanach Zjednoczonych w lipcu" - dodał.

Ostatecznie WIG20 zakończył sesję na poziomie dziennego minimum, tj. 2.033,95 pkt, co oznacza spadek o 1,99%. WIG spadł o 1,24% do 33.632,25 pkt. Obroty akcjami wyniosły ponad 1,26 mld zł.

"Patrząc przez pryzmat analizy technicznej, opór z października 2008 r. (2.098,3 pkt) wciąż nie został pokonany (nie licząc przebić intraday) i może to sugerować słabość rynku" - posumował Zarychta. Dodał, że negatywny scenariusz dla notowań WIG20 może zakładać tworzenie się na wykresie formacji podwójnego szczytu, która zapowiada dalsze spadki.

Reklama

Jednak według niego, taki rozwój wydarzeń wydaje się mało prawdopodobny, i dzisiejsze spadki należy traktować jako naturalną korektę ostatnich mocnych wzrostów.