Choć RPP nie zmieniła dziś stóp procentowych, to oprocentowanie kredytów w złotych w lipcu nieco spadło. Z analizy Expandera wynika, że średnie oprocentowanie nowoudzielanych pożyczek wynosi obecnie ok. 6,96% (kredyt na kwotę 300 tys. zł, 25% wkładu własnego), czyli jest o 0,32 pkt proc. niższe niż przed miesiącem. Jest to efekt spadku stawki WIROR z poziomu 4,48% (25 czerwca) do 4,16% obecnie. Średnia marża nie uległa bowiem zmianie i sięga 2,8%. Spadek oprocentowania przekłada się na zmniejszenie się raty. Dla kredytu o średnim oprocentowaniu wyniesie ona obecnie 1988 zł, czyli o 65 zł mniej niż miesiąc wcześniej. Ponadto istnieje szansa na dalszy spadek oprocentowania. Zdaniem Expandera w ciągu trzech miesięcy WIBOR może spaść do poziomu 4,08%. Oznaczałoby to spadek wysokości raty zaciąganego obecnie kredytu do 1971 zł.

Spadek oprocentowania nieznacznie polepszy więc sytuację kredytobiorców. Wysoki jego poziom utrzymują bowiem marże kredytowe. Są one o 1,8 pkt proc. wyższe niż w lipcu ubiegłego roku. W rezultacie osoba, która obecnie zaciąga kredyt płaci aż o 348 zł wyższą ratę niż ta, która zrobiła to przed rokiem.

Mimo obniżenia stawki WIBOR raty kredytów w złotych pozostają znacznie wyższe od kredytów walutowych. Najtańsze są nadal kredyty we frankach szwajcarskich. Choć przeciętna marża zaciąganych obecnie kredytów w szwajcarskiej walucie wynosi aż 3,6%, to niskie oprocentowanie zapewnia im LIBOR CHF, który wynosi zaledwie 0,36%. W rezultacie oprocentowanie kredytu wynosi zaledwie 3,96%, a rata 1533 zł. Jest ona więc aż o 455 zł niższa od raty kredytu w złotych.

Tak duża różnica w wysokości rat kredytów w złotych i we frankach oraz obserwowane w od końca czerwca umocnienie złotego może zachęcić do zaciągania kredytów w szwajcarskiej walucie. Expander zwraca jednak uwagę na to, że istnieje ryzyko odwrócenia tendencji spadkowej kursu franka, co przełożyłoby się automatycznie na wzrost rat tego rodzaju kredytów. W długim terminie nie można również liczyć na spadek ich oprocentowania. Tymczasem w przypadku kredytów w złotych kredytobiorca nie ponosi ryzyka walutowego. W długim terminie może spodziewać się dalszych obniżek stawki WIBOR.

Reklama

Dzisiejsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej o utrzymaniu kosztów pieniądza na poziomie 3,5% wpisuje się w ogólnoświatowy trend. Banki centralne nie myślą o kolejnych obniżkach stóp procentowych albo w obawie przed wzrostem inflacji, albo dlatego, że dotarły już „do ściany”. W większości rozwiniętych państw banki centralne sprowadziły koszt pieniądza do bardzo niskiego poziomu. W Ameryce stopa procentowa wynosi 0,25%, tak samo jest w Kanadzie, Szwajcarii oraz Szwecji. Najniższe stopy procentowe są w Japonii (0,1%). W Wielkiej Brytanii jest to 0,5%, a w strefie euro 1%. W Danii koszt pieniądza sięga 1,2%, w Norwegii 1,25%, a w Czechach 1,5%. Na drugim biegunie jest Wenezuela z kosztem pieniądza na poziomie blisko 20%. 12% wynosi w Islandii, po 11% w Rosji i na Ukrainie, a ponad 10% w Argentynie.

W naszym regionie najwyższe stopy procentowe są bardzo zróżnicowane. Oprócz skrajnych przypadków Rosji i Ukrainy oraz Czech, mamy 8,5-proc. koszt pieniądza na Węgrzech (w tym tygodniu spadły aż o 1 pkt proc.) i 9-proc. w Rumunii i 8,5-proc. w Turcji. Natomiast na Łotwie wynosi 4%, na Litwie 1,75%, a 2,24% w Bułgarii. Taka różnorodność to pochodną odmiennych problemów, z jakimi borykają się poszczególne kraje. Część walczy z kryzysem tnąc stopy procentowe, inne też są nim ogarnięte, ale jednocześnie muszą dbać o to, by zachęcić inwestorów zagranicznych do pozostania u nich, do czego zachętą ma być atrakcyjne oprocentowanie pieniądza.

Na tym tle polska polityka pieniężna plasuje się w środku stawki. Nadzieje na dalszy spadek inflacji pozwalają myśleć o utrzymywaniu łagodnego nastawienia, tak samo jak brak perspektyw podwyżek stóp procentowych na świecie, które zmniejszałyby atrakcyjność naszych aktywów. Jednocześnie jednak inflacja wciąż jeszcze nie jest na zadowalającym poziomie, bo dopiero udało się ją zbić do górnej granicy celu inflacyjnego, a w perspektywie mamy batalię o przyszłoroczny budżet, którego kształt może wpływać na postrzeganie przez inwestorów zagranicznych naszego kraju.

Tymczasem dla rynków finansowych decyzje RPP nie mają od dłuższego czasu większego znaczenia. Z punktu widzenia obligacji oraz złotego dużo istotniejsze jest nastawienie globalnych inwestorów do rynków wschodzących, a szerzej do ryzykownych aktywów. Dobrym tego przykładem były ostatnie dni, kiedy wraz ze zwyżką cen akcji wyraźnie zyskiwał też złoty. Skłonność do ryzyka globalnych graczy ma też znaczenie dla kondycji naszych obligacji. Korzystnym ich nastawieniem można tłumaczyć odporność naszych papierów skarbowych na słabą koniunkturę na bazowych rynkach obligacji.