Wiemy, ale nie powiemy – tak można określić reakcjęGiełdy Papierów Wartościowych na awarię, która o prawie trzy godziny opóźniła w czwartek rozpoczęcie notowań. Być może takie stwierdzenie jest lekkim nadużyciem, bo GPW poinformowała, że doszło do awarii zasilania urządzeń obsługujących system transakcyjny. Ale czy to była pewna informacja?
Giełda bardzo oszczędnie udziela informacji o tym, co stało się w czwartek rano. Nie wiemy, jakie były przyczyny awarii, czy wymagają na przykład szybkich i znaczących zmian w infrastrukturze pozwalającej na prowadzenie notowań. Na to, że awarię można zaliczyć raczej do poważnych, może wskazywać chociażby fakt, że sesje w czwartek i piątek były prowadzone na bazie infrastruktury ośrodka zapasowego giełdy. To kopia infrastruktury z budynku GPW na ulicy Książęcej, umieszczona poza jej główną siedzibą.
Na razie, poza pracownikami giełdy, tylko Komisja Nadzoru Finansowego wydaje się dysponować szerszą wiedzą o tym, co stało się w czwartek. GPW przekazała nadzorowi wstępne wyjaśnienia. Jednak informacje pozyskane w trybie nadzorczym obejmuje tajemnica zawodowa. Komentarz Komisji, jaki otrzymaliśmy z biura prasowego, brzmi raczej jednoznacznie – niezależnie od wyjaśnień dla KNF, na pewno korzystne byłoby dla GPW przedstawienie wyczerpujących wyjaśnień rynkowi.
Na plus całej tej sytuacji można zaliczyć fakt, że ośrodek zapasowy spełnił swoją funkcję. Od południa w czwartek z notowaniami nie było żadnego problemu. Miejmy też nadzieję, że tak jak do tej pory o awariach na GPW będzie się pisać z dotychczasową częstotliwością, czyli bardzo rzadko.
Reklama