Jedynymi dziś danymi makro była ilość zamówień przemysłu w krajach Unii, która wzrastała o 3,1 proc. i była dwukrotnie lepsza od prognoz. To największy skok zamówień od 2 lat, ale gracze potraktowali ten odczyt, jak wszystkie europejskie dane, z dystansem i brakiem reakcji.

Największe zmiany pojawiły się w samej końcówce. WIG20 na fiksingu zyskał kilkanaście punktów i jest o krok od bariery 2300 pkt. Jak widać czwarty dzień wzrostów wcale nie przeszkadzał popytowi podbijać ceny i znaleźć się na nowych maksimach.

Takie zachowanie po ubiegłotygodniowych euforycznych zwyżkach pokazuje, że obawy o kondycje kupujących były przedwczesne, bo trend wzrostowy bez przeszkód jest kontynuowany. Dodatkowo wygenerowany w piątek sygnał kupna, którym było dynamiczne wybicie powyżej 2150 pkt. jest w mocy. Dzięki dzisiejszej sesji popyt zebrał już znaczny zapas i nawet parę gorszych sesji nie będzie w stanie zmienić trendu i postrzegania parkietu przez inwestorów. Co więcej pierwsze spadki zostaną wykorzystane przez tych, którzy nie zdążyli załapać się na kilkunastoprocentową zwyżkę z ostatniego tygodnia, co zmniejsza potencjalne zagrożenie głębszą korektą. Nie można się jednał łudzić, że taka nigdy nie nastąpi. W końcu na giełdzie spadki są równie normalne co wzorsty.

Stabilny dzień miał natomiast złoty. Co prawda z rana nieznacznie się osłabiał, jednak po ubiegłotygodniowym przetestowaniu poziomów 4,20 za euro i 3,00 za dolara na rynku walutowym nie widać słabości krajowej waluty i utrzymuje się presja podaży. Wraz z postępującą poprawą na giełdach analogicznie wzmacniać powinien się złoty dążąc do psychologicznego poziomu 4,00 PLN w przypadku Euro i 2,80 za USD.

Reklama