Zgodnie z zawartym porozumieniem Eureko otrzyma 4,77 mld zł z czego 3,55 mld zł do końca tego roku z dywidendy specjalnej PZU przynależnej Skarbowi Państwa. Dodatkowo 1,224 mld zł trafi do Eureko ze sprzedaży 4,9 proc. akcji PZU, które SP wniesie do spółki specjalnego przeznaczenia. Niezależnie od tego, Eureko otrzyma środki z dywidendy PZU za ostatnie 3 lata.

Nastula: ugoda ws. PZU to kompromis i efekt twardych negocjacji

Prezes Eureko Polska Michał Nastula ocenił w rozmowie z PAP, że ugoda jest kompromisem uzyskanym w twardych negocjacjach, prowadzonych przez obie strony fair. Dodał, że warunki ugody są dla Eureko satysfakcjonujące. "Porozumienie ma taki kształt, który nas satysfakcjonuje, dlatego zdecydowaliśmy się na jego zawarcie. Nie chciałbym traktować indywidualnie poszczególnych zapisów tej ugody. Podkreślił, że kryzys finansowy nie miał wpływu na wynegocjowaną ugodę. "Nie łączyłbym tych dwóch rzeczy. Decyzja o tym, że Eureko gotowe jest rozważać możliwość zawarcia ugody, w wyniku której wyszłoby z tej inwestycji (dot. przejęcia dodatkowego pakietu 21 proc. akcji PZU - PAP) zapadła w Eureko w pierwszej połowie 2008 roku - a więc zanim jeszcze zaczął się kryzys" - podkreślił Nastula.

"Chcemy, by debiut giełdowy PZU nastąpił tak szybko, jak to będzie możliwe; jak tylko spółka będzie przygotowana do debiutu na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Chcemy, żeby przygotowania do oferty publicznej zaczęły się od dziś. Jeżeli debiut PZU byłby możliwy latem przyszłego roku, to będziemy bardzo zadowoleni" - zapewnił Nastula.

Reklama

Pozytywne oceny ekonomistów

"Bardzo dobrze, że w końcu zawarliśmy ugodę, bo w ten sposób poprawia się wizerunek Polski w oczach inwestorów, także zagranicznych. Długie wikłanie się w spór z Eureko działało na niekorzyść naszego kraju" - powiedział w PAP ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju Wiktor Wojciechowski. Zaznaczył, że dywidendy i część kapitału zapasowego PZU może wesprzeć istotnie budżet państwa. "Choć oczywiście jest pytanie, kiedy te pieniądze zostaną wypłacone. Jednak niezależnie od tego, czy będzie to w przyszłym roku, czy w następnym, zmniejszy to potrzeby pożyczkowe państwa" - dodał. Ekspert Forum podkreślił fakt, że udało się uniknąć realizacji wyroku Trybunału Arbitrażowego, który był dla Polaki bardzo niekorzystny. W 2005 r. uznał on, że Polska naruszyła umowę z Eureko. Przed Trybunałem toczyło się postępowanie o odszkodowanie w tej sprawie. Eureko domagało się ponad 35 mld zł.

"Co do przyszłości PZU, to nie jest najlepiej, że tak duża grupa ubezpieczeniowa pozostaje w rękach państwa. Rozumiem jednak, że ugoda będzie początkiem procesu sprzedaży części akcji PZU na giełdzie" - powiedział Wojciechowski. Według niego rząd powinien zacząć szukać docelowego inwestora strategicznego, który opracuje dobry plan rozwoju PZU.

Koniec okresu zamieszania

Analityk w firmie doradczej Intelace Research Marcin Mazurek uważa, że ugoda MSP z Eureko to sukces dla spółki, ponieważ kończy się dla niej okres zawieszenia i kompletnego bałaganu. "PZU pozostaje firmą państwową i wydaje się, że po wieloletnim zamieszaniu wokół niej, może pozostać nią przez dłuższy czas. Z biznesowego punktu widzenia nie jest to dobre, gdyż oznacza, że polityka nadal będzie miała wpływ na PZU" - powiedział Mazurek.

Według prezydenta Centrum im. Adama Smitha Roberta Gwiazdowskiego "taka spółka jak PZU, które należy do największych ubezpieczycieli w tej części Europy, nie może być wiecznie uwikłana w spór między właścicielami. "Trzeba było to wreszcie przeciąć" - dodał. Gwiazdowski zaznaczył, że choć konstrukcja ugody, przewidująca wypłatę pieniędzy dla Eureko z dywidendy PZU i ze sprzedaży części akcji, pod względem prawnym jest bardzo "sprytna", to jednak "diabeł - jak zwykle - tkwi w szczegółach". Dodał, że Aleksander Grad powinien pamiętać o doświadczeniach Emila Wąsacza (Minister Skarbu w rządzie Jerzego Buzka, który podpisał umowę sprzedaży 30 proc. akcji PZU konsorcjum Eureko i Big Banku Gdańskiego - PAP) i Aldony Kameli-Sowińskiej (Minister Skarbu w rządzie Jerzego Buzka, która podpisała z Eureko aneks do umowy prywatyzacyjnej PZU - PAP) i przygotować tak ostateczną umowę, by była ona jasna dla obu stron, i nie da pretekstu dla dalszych zatargów.

Warto było wstrzymać proces prywatyzacji PZU

Były minister skarbu w rządzie SLD Wiesław Kaczmarek ocenił, że ugoda z Eureko została zawarta na naprawdę dobrych warunkach. "To są naprawdę dobre warunki umowy. Myślę, że można mówić o sukcesie ministra skarbu Aleksandra Grada oraz polskich negocjatorów" - powiedział PAP Kaczmarek. "Warto było wstrzymać proces prywatyzacji PZU" - dodał. Podkreślił, że gdyby nie doszło do porozumienia, to z uwagi na przegrany przez Polskę arbitraż, Eureko mogłoby uzyskać pełną kontrolę nad PZU, dokupując 21 proc. udziałów do posiadanych 33 proc., zaś wypłata odszkodowania z polskiego budżetu na rzecz Eureko mogłaby sięgać kwoty 36 mld złotych. "Jeśli zestawimy zawartą ugodę z Eureko z roszczeniami tej firmy, wynoszącymi 36 mld zł, to wynegocjowaną cenę warto zapłacić, aby przywrócić porządek w sprawie PZU" - powiedział Kaczmarek. Według niego, koszt zawarcia ugody, wynoszący 4,77 mld zł, obciąża bezpośrednio rząd Jerzego Buzka, który "nieudolnie rozpoczął proces prywatyzacji spółki". "To jest komunikat do opinii publicznej, ile Skarb Państwa zapłaci za źle przygotowaną i źle przeprowadzoną prywatyzację PZU przez rząd Jerzego Buzka. To jest taki czek, który można wystawić panu premierowi Buzkowi" - zaznaczył Kaczmarek.

Kto ponosi winę za aneksy

Były minister skarbu Emil Wąsacz, który 10 lat temu podpisał z Eureko umowę dotyczącą prywatyzacji PZU, ocenia zawartą w tej sprawie w piątek ugodę jako sukces negocjatorów, reprezentujących Skarb Państwa. Podkreślił przy tym, że problemy powodujące wieloletni spór w tej sprawie nie wynikały z podpisanej przez niego umowy, ale z aneksów do niej, zawartych przez następczynię ministra w resorcie skarbu, Aldonę Kamelę-Sowińską. "Jeżeli (kwota jaką otrzyma Eureko - PAP) jest w tych granicach, jak zostało to podane, uważam to za sukces obecnej ekipy negocjacyjnej" - ocenił w piątek Wąsacz w rozmowie z PAP. Jego zdaniem, zawarciu ugody na dość korzystnych dla Skarbu Państwa warunkach sprzyjał kryzys gospodarczy. "Oceniam, że pogorszenie się sytuacji ekonomicznej Eureko spowodowało jego większą miękkość, w myśl zasady, że lepiej mieć pieniądz dzisiaj, niż walczyć jeszcze 10 lat, bo w międzyczasie można przestać funkcjonować" - dodał b. minister. "Z przekazywanych informacji wynika, że spór skończył się tylko podziałem dywidendy nieco korzystniejszym niż wynikałoby to ze zwykłego podziału. Rekompensatą dla Eureko jest, że otrzyma ciut więcej, niż wynikałoby to z udziału własnościowego" - skomentował Wąsacz. Były minister zastrzegł, że nie zna szczegółów dotyczących przebiegu sporu z Eureko w ostatnich latach, zna natomiast jego genezę. Jego zdaniem, spór wynikł z aneksów, podpisanych przez minister Aldonę Kamelę-Sowińską. "Gdyby aneksów nie było, Eureko nie miałoby żadnych podstaw do roszczeń, żaden arbitraż nie byłby możliwy" - podkreślił.

Umowa była przejrzysta

Według Wąsacza, mechanizm pierwszej umowy z Eureko był przejrzysty i przemyślany. Jak mówił, gdyby Skarb Państwa nie dotrzymał słowa, np. sprzedał innemu inwestorowi większy pakiet akcji PZU niż przewidywały nałożone ograniczenia, jedyną karą było zwolnienie Eureko ze zobowiązań inwestycyjnych i z obowiązku przetrzymywania akcji PZU przez ustalony okres. "Eureko miałoby wówczas prawo, uznając np. że nie ma wpływu na zarządzanie, wycofać się nawet po pół roku, sprzedać akcje w ten czy inny sposób komukolwiek. Ten mechanizm był dokładnie przemyślany, mimo pozornych zobowiązań Skarbu Państwa. Jedyną sankcją było szybsze wycofanie się Eureko z inwestycji" - powiedział Wąsacz. Jego zdaniem, nawet zawarty w umowie obowiązek przeprowadzenia emisji akcji w istocie niemal do niczego nie zobowiązywał. Jak mówił, wystarczyło przeprowadzić emisję 1 proc. akcji, by wywiązać się z tego zapisu. "Dla upublicznienia wystarczało sprzedać np. 1 proc. w trybie publicznym. Wówczas w obrocie byłoby 46 proc. akcji (oprócz oferty publicznej - 30 proc. akcji Eureko i 15 proc. akcji pracowniczych). Skarb Państwa miałby nadal 54 proc. A gdyby naruszył jakieś zapisy, Eureko byłoby zwolnione ze swoich zobowiązań" - tłumaczył b. minister skarbu.

PO: ugoda z Eureko to sukces; PiS i Lewica krytykuje

Politycy Platformy oceniają, że zawarcie ugody z Eureko, to sukces rządu Donalda Tuska. Odmiennego zdania jest PiS i Lewica. Dawid Jackiewicz (PiS) zapowiedział, że w przyszłym tygodniu jego klub podejmie decyzję, czy złoży wniosek o wotum nieufności wobec ministra skarbu Aleksandra Grada. Natomiast Lewica chce, by rząd przedstawił informację ws. ugody między Skarbem Państwa a Eureko. Janusz Piechociński (PSL) uważa, że to co wynegocjował minister Grad, powinno być poddane wnikliwej analizie przez grupy eksperckie. "To wielki sukces naszego rządu. Nie udało się doprowadzić do porozumienia poprzednim ekipom rządowym, a nam się udało. To świadczy o skuteczności działania rządu i umiejętności prowadzenia negocjacji, bo - przypomnę - groziła nam wypłata potężnego odszkodowania" - powiedział PAP Grzegorz Dolniak, który będzie pełnił obowiązki szefa klubu parlamentarnego PO.

Również wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski powiedział PAP, że umowa z Eureko, to sukces rządu i pozytywny sygnał dla ekonomistów. "To dobra wiadomość dla Polski, duży sukces. Po wielu latach złej koncepcji prywatyzacji udało się tę sprawę załatwić. Inne rządy tylko mówiły, a nie działały, a nam udało się kwestie sporu z Eureko wyprostować" - podkreślił.

Przeciwnego zdania jest wiceszef sejmowej Komisji Skarbu Państwa Dawid Jackiewicz (PiS), który krytycznie ocenił zawartą ugodę z Eureko ws. PZU.
W jego opinii, ugoda z Eureko "to taki sam sukces jak w przypadku negatywnej decyzji Komisji Europejskiej odnośnie polskich stoczni". "Wówczas również minister Aleksander Grad odtrąbił 97-procentowy sukces, mimo że komisja wydała decyzję nakazującą likwidację polskiego przemysłu stoczniowego. Dziś także polski rząd w dobie kryzysu gospodarczego i ogromnego deficytu budżetowego cieszy się z faktu, że będzie musiał utracić 5 mld złotych na rzecz Eureko" - zaznaczył. Poseł PiS uważa, że jedynym pozytywnym elementem ugody jest to, że po 10 latach doprowadzono w końcu tę sprawę do finału i Polska będzie miała w swoich rękach PZU.

Zdaniem Jackiewicza, strona polska nie powinna płacić Eureko żadnego odszkodowania, gdyż proces prywatyzacyjny PZU był niezgodny z prawem. Dodał też, że "roszczenia Eureko nie były poparte żadnymi faktami, dokumentami czy argumentami". "Być może gdybyśmy poprowadzili tę sprawę do samego końca, gdybyśmy się spierali przed sądami z Eureko do samego końca, mogłoby się to skończyć albo o wiele niższym odszkodowaniem, na przykład na poziomie 1 mld złotych, albo uznaniem całego tego procesu prywatyzacyjnego za niezgodny z polskim prawem, co stwierdziła komisja śledcza w 2005 roku" - zaznaczył Jackiewicz.

Dlatego - jak dodał - klub PiS podejmie w przyszłym tygodniu decyzję, czy złożyć wniosek o wotum nieufności wobec ministra Grada. Klub PiS zapowiadał jego złożenie już na początku września w związku z porażką ministerstwa skarbu ws. sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie. Wówczas jednak PiS wycofał się z tego do czasu wyjaśnienia sprawy ugody ministerstwa z Eureko. "Po dziewięciu latach sporu, rząd Donalda Tuska zalegalizował bezprawie dokonane przez gabinet Jerzego Buzka w związku z próbą prywatyzacji PZU. Minister skarbu Aleksander Grad, to skandaliczne porozumienie nazwał sukcesem" - tak sprawę ugody z Eureko skomentował w oświadczeniu klub Lewicy.

Według polityków Lewicy, decyzja o przekazaniu prywatnemu inwestorowi blisko 5 mld zł, to ewidentne złamanie ustaleń i zaleceń sejmowej komisji śledczej, która - jak podkreślają - przyjęła "miażdżącą ocenę sposobu prywatyzacji PZU za czasów rządu Jerzego Buzka". W oświadczeniu klub Lewicy przypomina, że komisja śledcza ds. PZU, głosami wszystkich ugrupowań parlamentarnych stwierdziła 19 poważnych naruszeń prawa i skierowała zawiadomienia do prokuratury o popełnieniu przestępstw przez wysokich urzędników państwowych. Komisja wnioskowała też o skierowanie sprawy prywatyzacji PZU na rzecz Eureko i BIG Banku Gdańskiego do polskiego sądu, w celu stwierdzenia nieważności umowy prywatyzacyjnej z mocy prawa. Klub Lewicy zwróci się także do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z wnioskiem o informację rządu w sprawie zawarcia ugody między SP a Eureko.

Geneza konfliktu

Między Eureko i MSP trwał dziesięcioletni konflikt dotyczący realizacji umowy prywatyzacyjnej PZU z 1999 r., m.in. w kwestii giełdowego debiutu i kupna kolejnego pakietu 21 proc. akcji ubezpieczyciela. Szkody poniesione z tytułu niewykonania umowy prywatyzacji PZU Eureko szacowało na ok. 35,6 mld zł, nie licząc kosztów postępowania i ewentualnych należnych odsetek. Spór zaczął się niedługo po sprzedaży 30-proc. pakietu akcji PZU w listopadzie 1999 r. (wówczas na rzecz BIG Banku Gdańskiego i Eureko). Umowę sprzedaży podpisał minister skarbu Emil Wąsacz. W 2001 r. kolejna minister skarbu Aldona Kamela-Sowińska podpisała z Eureko aneks do umowy prywatyzacyjnej PZU, który gwarantował Eureko zakup dodatkowych 21 proc. akcji przy wprowadzeniu PZU na giełdę.

Polski rząd zdecydował jednak, że utrzyma kontrolę nad PZU. Postępowanie polskiego rządu Eureko zaskarżyło do Trybunału Arbitrażowego w Londynie. W sierpniu 2005 r. Trybunał uznał, że Polska naruszyła polsko-holenderską umowę o wzajemnej ochronie inwestycji. Polski rząd apelował w sprawie niekorzystnego wyroku arbitrażu, jednak 26 listopada ub.r. belgijski sąd odrzucił apelację.

W trakcie prac Trybunału Arbitrażowego Sejm powołał komisję śledczą ds. zbadania prywatyzacji PZU. Komisja zakończyła swoje prace we wrześniu 2005 r. raportem, z którego miało wynikać, że umowa prywatyzacyjna PZU jest nieważna z mocy prawa. Jednak ówczesny minister skarbu Wojciech Jasiński nie wniósł do sądu sprawy o stwierdzenie nieważności umowy. Tuż po wyborach parlamentarnych w 2007 r., a jeszcze przed zmianą rządu, resort skarbu poinformował o odstąpieniu od umowy sprzedaży akcji PZU z 1999 r. Eureko uznało te działania za bezskuteczne prawnie.