Mocna środowa sesja w USA i czwartkowa w Azji zapewniły jedynie dobre otwarcie, na którym za euro płacono ok. 4,20 złotego, zaś za dolara 2,8450 złotego. W dalszej części dnia złoty głównie tracił i można przypisać to dwóm czynnikom. Po pierwsze, już wczoraj negatywnie na notowaniach złotego odbiła się rekonstrukcja rządu D. Tuska. Inwestorzy, zwłaszcza zagraniczni, przyzwyczaili się już, że na naszej scenie politycznej jest spokojnie. Afera hazardowa sprawia, iż to założenie nie jest do końca adekwatne. Po drugie, od końca września czeska korona straciła ponad 3 proc. wobec euro. Jest to m.in. wynik sygnałów wysyłanych przez bank centralny, iż wcześniejsze umocnienie korony było nadmierne i nieadekwatne do fundamentów ekonomicznych. Ruch ten ma negatywny wpływ na inne waluty regionu, jak złoty czy forint.

Notowaniom złotego nie pomógł też Trichet, który na konferencji po posiedzenie Rady EBC zasugerował, iż uwarunkowania pozwalają założyć scenariusz niskiej inflacji w perspektywie oddziaływania polityki pieniężnej. Tym samym nie należy zakładać szybkiego przystąpienia EBC do procesu podnoszenia stóp. Po konferencji mieliśmy małe tąpnięcie w notowaniach pary EURUSD, które zostało wykorzystane do dalszej przeceny złotego. Pod koniec handlu w Warszawie notowania EURPLN przekroczyły poziom 4,25, USDPLN znalazły się w pobliżu 2,89, zaś CHFPLN nieco powyżej 2,80. Jutro publikowane będą dane o bilansach handlowych w Wielkiej Brytanii i USA, mają one jednak z reguły umiarkowany wpływ na rynek. Należy pamiętać, że jutro o godzinie 1.00 mieć będzie miejsce wystąpienie Bena Bernanke, które może wpłynąć na notowania dolara, a tym samym na jutrzejsze otwarcie na złotym.