– Tempo konsumowania dotacji jest zawrotne. Oceniamy, że jeżeli pójdzie tak dalej, to wystarczy ich tylko do końca pierwszego kwartału 2011 roku – mówi Dziennikowi Gazeta Prawna minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

Starczyło na komputery

40 tysięcy złotych, jakie po czterech miesiącach starań dostał 29-letni Łukasz Maciejewski z Wrocławia, starczyło mu nie tylko na komputery, ich oprogramowanie oraz dwa biurka. – Zostało nam kilkaset złotych, które wydaliśmy na drukarkę do biura – opowiada mężczyzna, który dzięki dotacji z programu operacyjnego Kapitał Ludzki założył firmę specjalizującą się w tworzeniu stron internetowych. – Oprócz siebie zatrudniam jeszcze jedną osobę na etacie i kolejne dwie na umowie-zlecenie. Działamy już od blisko pół roku i nie narzekamy na brak klientów – dodaje Maciejewski.
Podobnie jak on z Kapitału Ludzkiego i jego poprzednika programu Rozwój Zasobów Ludzkich skorzystało już w Polsce kilkadziesiąt tysięcy osób, które dzięki unijnym funduszom zostały przeszkolone, jak prowadzić biznes, i dostały dotacje na założenie lub rozwój własnej firmy. – Pierwszy budżet, jaki wykorzystywaliśmy w latach 2004 – 2006, wynosił trochę ponad 2,7 mld euro. Teraz na lata 2007 – 2013 mamy 11,3 mld euro – mówi minister Elżbieta Bieńkowska. – Choć to blisko 5 razy więcej, i tak pieniądze rozchodzą się wyjątkowo szybko – dodaje.
Reklama

Kolejki do unijnej skarbonki

Rzeczywiście, jak dowiedział się Dziennik Gazeta Prawna, już w październiku rozwiązano tyle konkursów i podpisano tak wiele umów, że został zrealizowany cały tegoroczny plan. A fala chętnych na unijne dotacje wcale się nie kończy. – Codziennie mamy kilkadziesiąt osób zainteresowanych dotacjami i szkoleniami z Kapitału Ludzkiego – przyznaje Bernadeta Ignasiak z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu. – I wcale to się nie zmniejsza. Wprost przeciwnie, chętnych jest coraz więcej – dodaje. Tylko w tym roku dzięki tym dotacjom w Wielkopolsce przeszkolono 22 tysiące osób i powstało blisko 3 tysiące firm.
Funduszowy boom zaczął się wraz z początkiem spowolnienia gospodarczego. Banki stały się ostrożniejsze w przyznawaniu kredytów. My z kolei zwiększyliśmy budżety tegorocznych konkursów, gdyż przewidzieliśmy, że ludziom zacznie bardziej zależeć na dotacji z Unii – przyznaje minister Bieńkowska. Potwierdza to były wiceminister finansów profesor Stanisław Gomułka. – Nie chodzi nawet o same pieniądze czy szkolenia z przedsiębiorczości, ale o to, że aby je dostać, trzeba się najpierw postarać. Nauczyć wypisać wniosek i biznesplan w przypadku przedsiębiorców. Nagle okazało się, że choć tak narzekaliśmy na unijną biurokrację, to jak ludziom zależy, to wcale nie przeszkadza ona w zdobyciu dotacji – dodaje Gomułka.

Zrealizowane marzenie

25-letnia Kamila Kamińska z Warszawy przyznaje, że rzeczywiście musiała wypełnić sporo dokumentów. Ale teraz ma świetny sprzęt i założoną razem ze znajomymi minifirmę graficzną.
W całej Polsce w podobny sposób powstają setki małych biznesów: zakłady fryzjerskie i kosmetyczne, firmy public relations, kawiarnie i puby. – I jeszcze wszelakiej maści firmy internetowe. W ich przypadku dotacja w wysokości 40 tysięcy złotych to naprawdę spory zastrzyk gotówki, który spokojnie wystarcza na uruchomienie działalności – mówi profesor Krzysztof Pawłowski, rektor nowosądeckiej Wyższej Szkoły Biznesu National-Louis University. I dodaje, że wśród jego byłych studentów jest sporo osób, które za te dotacje założyły takie firmy.
Sceptycznie jednak do funduszowego boomu nastawiony jest ekspert Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski: – Unia inwestycje w Kapitał Ludzki wymyśliła jako metodę na dogonienie Stanów Zjednoczonych. Tam jednak to rynek weryfikuje ten rozwój, a nie przyznawane przez urzędników dotacje – mówi Sadowski. – Co z tego, że Polacy rzucili się po nie, skoro nie wiadomo, czy założone dzięki nim przedsiębiorstwa utrzymają się samodzielnie na rynku. Niestety, możliwe jest, że już wkrótce będziemy świadkiem równie dużej fali upadłości – dodaje ekspert.
ikona lupy />
Dotacje / DGP