Prof. Witold Koziński, specjalista od rynków finansowych, miał zostać wiceprezesem NBP jeszcze zimą. Pracował już wcześniej w NBP - był wiceprezesem za kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz. W NBP miał zastąpić Jerzego Pruskiego, który z banku odszedł w styczniu w atmosferze kłótni z prezesem Skrzypkiem. Kandydaturę Kozińskiego zaakceptował prezydent Lech Kaczyński, ale nie zgodził się na nią premier.

- Nie mogę brać odpowiedzialności za tę osobę - powiedział premier kilka miesięcy temu o Kozińskim. Donalda Tuska zniechęciły kontrowersyjne wypowiedzi profesora na temat interwencji walutowych. Ale doświadczenia prof. Kozińskiego z interwencjami walutowymi mogą być bardzo przydatne, kiedy Polska przed przyjęciem euro wejdzie do obowiązkowego systemu ERM 2 (złoty musi być w nim utrzymywany przez dwa lata w odpowiednim paśmie wahań).

Przełamanie lodów pomiędzy premierem a prezesem NBP nastąpiło już kilka dni temu, gdy rząd i NBP wspólnie ogłosili, że "rok 2011 powinien być rokiem spełnienia kryteriów i pozytywnej decyzji Komisji Europejskiej dotyczącej wejścia Polski do strefy euro". Wcześniej prezes Skrzypek miał dość neutralny stosunek do przyjęcia wspólnej waluty w Polsce.

Teraz prof. Koziński już nie jako doradca prezesa NBP, ale jako wiceprezes NBP będzie mógł uczestniczyć w pracach nowo utworzonego Komitetu Stabilności Finansowej. Rząd właśnie przyjął ustawę o Komitecie Stabilności Finansowej, której celem jest zwiększenie współpracy pomiędzy władzami państw UE w zakresie stabilności finansowej. Do tego zresztą państwa członkowskie UE zobowiązały się już w marcu 2006 r.-

Reklama
pisze Gazeta Wyborcza