Bezrobocie w strefie euro wzrasta z każdym miesiącem. W lipcu tego roku wynosiło 9,5 proc., w sierpniu 9,6 i do końca października wzrosło o kolejne 0,2 proc. To najwyższy poziom od marca 1999 r. Największy niepokój w strefie wywołuje Hiszpania – czwarta co do wielkości gospodarka eurolandu znajduje się w opłakanym stanie. Regres sektora budowlanego, gasnąca koniunktura w turystyce i załamanie eksportu sprawiły, że kraj pogrąża się w recesji. Jej efektem jest 18,9-proc. bezrobocie, najwyższe w UE. Bez pracy pozostają 4 miliony osób. Szczególnie trudna jest sytuacja ludzi młodych. Bez pracy pozostaje już prawie 1/3 siły roboczej w wieku do 25 lat.
Rzeczywiste bezrobocie jest jeszcze większe – do oficjalnych danych trzeba doliczyć nielegalnych imigrantów, którzy zostali bez pracy, czy drobnych przedsiębiorców, którym zgodnie z prawem nie przysługuje pomoc. Przed kryzysem stopa bezrobocia w Hiszpanii wynosiła jedynie 8 proc. Wśród członków unii walutowej najniższą stopę bezrobocia mają Holandia (3,7 proc.) i Austria (4,7 proc.). Najmniejszy wzrost w porównaniu z rokiem poprzednim zaobserwowano w Niemczech i w Austrii.
Porównując wyniki z października 2009 r. do wyników z tego samego miesiąca w roku poprzednim, w całej strefie euro stopa bezrobocia mężczyzn wzrosła z 7,3 proc. do 9,7 proc. Odsetek kobiet bez pracy wzrósł z 8,5 proc. do 10,0 proc. Biorąc pod uwagę wiek, bezrobotni poniżej 25 roku życia w październiku 2009 r. stanowili 20,6 proc. populacji pozbawionych zatrudnienia w strefie euro. W roku poprzednim odnotowano wynik na poziomie 16,2 proc.
W całym eurolandzie bezrobocie sukcesywnie spadało od momentu przyjęcia wspólnej waluty aż do lutego 2008 r. Przykładowo – bezrobocie w Grecji w 2001 r., czyli w roku, w którym kraj ten wprowadził euro, wynosiło ok. 10,5 proc. W 2002 roku nie przekroczyło 10 proc., a w 2003 roku osiągnęło poziom 9 proc. ogólnej siły roboczej. W 2006 roku utrzymywało się na poziomie 8,9 proc. i do połowy 2008 roku spadało aż do poziomu 7,2 proc. Obecnie wynosi aż 9,3 proc.
Reklama