ROZMOWA
MICHAŁ FURA
Ministerstwo Infrastruktury zaprezentowało właśnie projekt ustawy o naziemnej telewizji cyfrowej. Ucina ona wszelkie spekulacje na temat kształtu pierwszego multipleksu, umieszczając na nim kanały TVP, a także TVN, Polsat, TV4 i TV Puls. Jak pan ocenia założenia tej ustawy?
BERTRAND LE GUERN*
Reklama
To krok we właściwym kierunku. Uważam, że dobrze się stało, iż na pierwszym multipleksie odtworzona będzie obecna oferta analogowa, czyli pojawi się w nim siedem kanałów, które można odbierać obecnie bezpłatnie drogą naziemną: TVP1, TVP2, TVP Info, TVN, Polsat, TV4 i TV Puls. Tak jest w Wielkiej Brytanii, we Francji czy innych krajach Europy.
Ustawa opóźni proces cyfryzacji o kolejne miesiące. Pojawiła się też w momencie, w którym nadawcy prywatni i regulatorzy byli wreszcie bliscy porozumienia co do innego kształtu cyfryzacji, bez TVP na I multipleksie.
Powiem tak: nadawcy prywatni i regulatorzy byli już wielokrotnie bliscy porozumienia i jakoś dotychczas nie zobaczyliśmy efektów. Poza tym, jeśli mnie pamięć nie myli, to o podobnych porozumieniach słyszymy już od czterech lat. Toczą się dyskusje, z których nic nie wynika. A cyfryzacji, jak nie było, tak nie ma. Dlatego cieszę się, że pojawiła się ustawa, która wreszcie ten proces porządkuje. Szkoda, że Ministerstwo Infrastruktury nie określiło w tym projekcie od razu kształtu kolejnych multipleksów, ale to pewnie wydłużyłoby jeszcze ten proces. Warto jednak podkreślić, że ten projekt był rzeczywiście wynikiem konsultacji. Ustawa to krok w dobrym kierunku, bo wreszcie ustala jakieś zasady gry. Podejrzewam, że gdyby nie ona, nadawcy i regulatorzy wciąż by tylko dyskutowali i nic z tego by nie wynikało. O ile nadawcy mają swoje interesy, o tyle całkowicie nie rozumiem, dlaczego tak trudno o porozumienie między UKE a KRRiT. Przecież oni mają obowiązek znaleźć konsensus.
Mówi pan, że chce cyfryzacji jak najszybciej, ale przecież start naziemnej oferty to potencjalna konkurencja także dla Cyfry+.
I tak, i nie. Już tłumaczę dlaczego. Z jednej strony może być oczywiście tak, że ktoś mając do wyboru bezpłatną naziemną ofertę, zdecyduje się na nią zamiast na bardziej rozbudowany, ale już płatny, pakiet telewizyjny platformy satelitarnej. Ale nie sądzę, by przybrało to jakąś dużą skalę. Jest jednak inny element – nieuchronność wejścia naziemnej telewizji cyfrowej. To się stanie, czy tego chcemy, czy nie. Takie są wymogi unijnego prawa. W takiej sytuacji uważam, że nie ma sensu blokować tego procesu. Trzeba się natomiast do niego dobrze przygotować biznesowo. Nie możemy jednak dobrze tego zrobić, jeśli nie znamy zasad gry, czyli warunków wprowadzenia naziemnej oferty cyfrowej. Dlatego cieszę się, że pojawił się projekt ustawy w tej sprawie.
Od początku procesu cyfryzacji toczy się dyskusja, czy powinna ona otworzyć polski rynek telewizyjny dla zagranicznych gigantów, takich jak choćby Bertelsmann czy Mediaset. Pan jest za?
Jak najbardziej. I jak najszybciej. Tylko konkurencja przyczynia się do rozwoju rynku, a w tym przypadku przekłada się to na poprawę oferty telewizyjnej. Widział pan w ostatnich latach jakieś naprawdę przełomowe inwestycje w programy telewizyjne nadawców w Polsce? Nie, dlatego że rynek jest podzielony, konkurencja jest niewielka i takich inwestycji nikt nie musi podejmować. Mnie, jako szefowi Cyfry+, zależy natomiast na tym, by konkurencja na rynku była jak największa, bo tylko wtedy nadawcy będą musieli naprawdę inwestować w swój program. A to oznacza po prostu lepszą ofertę dla widzów.
TVN i Polsat twierdzą coś zupełnie innego: że polski rynek jest za mały, a jak wejdą zachodni gracze, to okaże się, że każdemu przypadnie jeszcze mniejszy kawałek reklamowego tortu niż dziś. Nie będzie więc pieniędzy na nowe programy.
Cóż, rynek telewizyjny nie jest jedynym, z którego dochodziły głosy, że nie należy wpuszczać konkurencji, bo ona wszystkim zaszkodzi, łącznie z klientami. Jednak jakoś zawsze ta teza się nie potwierdzała, a klienci byli pierwszymi, którzy na konkurencji korzystali. Przykładów nie trzeba szukać zbyt daleko – wystarczy się przyjrzeć dziś polskiemu rynkowi telekomunikacyjnemu. Najwięksi nadawcy są oczywiście przyzwyczajeni do status quo, do tego, że dużej konkurencji nie ma i dlatego nie podobają im się pomysły otwarcia rynku. Naturalna reakcja. Nie można jednak mówić, że to będzie złe dla widza. Wręcz odwrotnie. Polski rynek cały czas się rozwija, rynek reklamy będzie rósł. Pojawienie się konkurencji wymusiłoby po prostu na wszystkich graczach większe i lepsze inwestycje w ich ofertę. Rynek szybko zweryfikowałby też kiepskie programy. Dobra, ciekawa oferta na pewno się obroni.
Cyfra+ twierdziła kiedyś, że chciałaby być operatorem drugiego multipleksu. Nadal macie takie plany?
Jesteśmy zainteresowani rolą operatora technicznego drugiego multipleksu, czyli takiego, który może kształtować ofertę. Ale zanim cokolwiek w tej sprawie zrobimy, musimy poczekać na szczegóły dotyczące drugiego multipleksu.
No właśnie, jak pana zdaniem powinna wyglądać jego oferta. Część kanałów powinna być, jak proponują niektórzy, płatna?
Moim zdaniem trzeba najpierw ten multipleks w ogóle uruchomić na zasadach otwartych. Dopiero później można myśleć o wprowadzaniu jakiejś oferty płatnej. Uważam natomiast, że TVP docelowo powinna mieć trzeci multipleks.
Rząd oszacował koszty cyfryzacji na kilka miliardów złotych. TP Emitel, firma, która już nadaje sygnał cyfrowy, twierdzi, że to kilkaset milionów złotych. Jak będzie według pana?
Pewnie bliżej szacunków TP Emitel. Tym wątkiem w ogóle bym się jednak nie przejmował. Sieć nadawcza to najmniejszy problem w całym procesie cyfryzacji. Przecież TP Emitel to firma, która żyje z nadawania sygnału. Ona tylko czeka, aż wreszcie ten proces ruszy, by móc budować kolejne nadajniki i wreszcie zacząć zarabiać.
* Bertrand Le Guern
prezes Canal+ Cyfrowy, operatora platformy cyfrowej Cyfra+. Wcześniej członek zarządu m.in. Netii i Telekomunikacji Polskiej