Dzisiejsza sesja na rynkach była bardzo dynamiczna. Najlepiej świadczy o tym dzienna skala zmian WIG20, który wahał się od +2 do -1,5 proc. A to wszystko przy pustym kalendarium i braku najmniejszych impulsów makroekonomicznych, co tylko potwierdza, że właśnie decydują się losy rocznego trendu wzrostowego.

Całkiem optymistycznie zapowiadał się początek dnia. Indeksy wystartowały na plusach, co było wynikiem umiarkowanie dobrego piątkowego zakończenia dnia na rynkach amerykańskich. Siła popytu z każdą godziną słabła i już po południu WIG20 zbliżył się do październikowych minimów. Przełamanie tych poziomów wygenerowałoby kolejną falę wyprzedaży i mini-paniki z jaką mieliśmy do czynienia podczas piątkowego fiksingu. Na całe szczęście dla posiadaczy akcji z opresji uratowała ich wyłącznie poprawa nastrojów na zachodnich parkietach.

Poniedziałkową sesję rynek spędził oscylując w granicach 60 pkt. ze środkiem na poziome 2200 pkt. Ta okrągła liczba w trakcie dnia stała się swego rodzaju punktem ciężkości, którego zdobycie miało zadecydować odnośnie przyszłego kierunku. Kulminacja uwagi w punkcie wsparcia, który dodatkowo jest pierwszym celem trwającej od tygodnia korekty to klasyczne zachowanie w sytuacji, gdy rozstrzygają się losy średnioterminowej sytuacji. Ten test pokazał jednak, że to podaż nadal jest w zdecydowanej przewadze. Zupełnie nieudane poranne wzrosty, pogłębienie minimów z ubiegłego tygodnia oraz brak zainteresowania akcjami po dwóch wyjątkowo spadkowych dniach wskazują, że niedźwiedzie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Popołudniowy zwrot rynku daje co najwyżej 30 punktowy bufor bezpieczeństwa, ale nie pozwala czuć się komfortowo.

W porównaniu z tymi wszystkimi argumentami zwolennicy wzrostów mają do zaoferowania tylko ubiegłotygodniowe wyprzedanie i wyraźne odejście od szczytu na poziomie 2500 pkt. Jak widać na razie to zdecydowanie za mało. Jutro do tego zestawu może dojść jeszcze korekta na rynku eurodolara, która powinna przełożyć się na umocnienie złotego po ostatnich spadkach, ale mimo to powinniśmy oglądać popyt w defensywie. W zasadzie prawie neutralne zakończenie to wynik dobrej postawy PKOBP i KGHM. Jeżeli jutro te dwie lokomotywy się popsują to pozostałe wagoniki będą ciągnąć rynek na południe.