Ekonomiści są zaskoczeni, bo inflacja ma w najbliższych miesiącach ostro spadać.
– Rada Polityki Pieniężnej powinna się zacząć zastanawiać, czy nie rozpocząć procesu zaostrzania polityki monetarnej – mówił wczoraj szef banku centralnego w TVN CNBC.
Tymczasem ekonomiści zgodnie oczekują, że podwyżki w tym roku są możliwe, ale raczej w II połowie roku i będą miały dość ograniczony zasięg – główna stopa procentowa (obecnie 3,5 proc.) może wzrosnąć do maksymalnie 4,00 proc., co sprawi, że raty kredytów w złotych wzrosną.
– Z jednej strony należałoby powoli zacząć się zastanawiać, czy nie podwyższać stóp. Z drugiej zaś popatrzmy, co robi Europejski Bank Centralny i dlaczego nie podwyższają stóp w USA – mówi Sławomir Skrzypek.
Reklama
Wczorajsze słowa szefa NBP zaskoczyły rynek. Przez ostatnie trzy lata prezes Skrzypek był zwolennikiem niskich stóp procentowych – głosował przeciw podwyżkom, w przypadku gdy na posiedzeniu stawał wniosek o cięcie stóp, głosował za obniżeniem kosztu pieniądza.
– Wszystko zależy od tego, jaki horyzont czasowy miał prezes na myśli, jeżeli mówił o 6–9 miesiącach, to się zgadza z oczekiwaniami rynku, jeżeli miał na myśli najbliższe miesiące, to jest to zaskakujące – mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.
Mimo ożywienia gospodarczego w kolejnych kwartałach inflacja ma spadać do poziomu nawet 2 proc. latem z 3,6 proc. w styczniu – oceniają ekonomiści. I to właśnie ma powstrzymać RPP od podwyższania stóp.
Nie przywiązywałbym do słów prezesa Skrzypka dużej wagi i nie sądzę, żeby za tymi słowami poszły czyny – mówi Jakub Borowski, ekonomista Invest Banku.
Jego zdaniem stopy mogą wzrosnąć, ale dopiero w październiku.
Po południu ze strony RPP znów padło słowo „podwyżka” – nowo mianowany członek Rady Andrzej Glapiński powiedział, że decyzja o podwyższeniu stóp może zapaść w II połowie roku. Powodem takiej decyzji miałoby być ożywienie gospodarcze.