Brytyjski sektor biotechnologiczny jest największy w Europie i drugi – po USA – na świecie. Firmy z Wysp wytwarzają ponad 40 proc. produktów biotechnologicznych na Starym Kontynencie. Ponadto 45 proc. biotechnologicznych leków będących w kluczowej trzeciej fazie testów klinicznych pochodzi ze Zjednoczonego Królestwa. Spośród 100 najlepszych na świecie leków aż 18 wynaleziono na Wyspach. W Wielkiej Brytanii działa ok. 435 firm biotechnologicznych, ich obroty sięgają 2,5 mld funtów rocznie. W sumie zatrudniają one 20 tys. pracowników.

Jaka jest tajemnica tak dynamicznego rozwoju sektora biotechnologicznego w Wielkiej Brytanii? Zjednoczone Królestwo to wielki „superklaster”, w którym firmy badawcze ulokowały się wokół centrów akademickich. Najbardziej znane to Cambridge, Edynburg, Londyn, Glasgow, korytarz między Liverpoolem a Manchesterem, Newcastle oraz Oxford. - Wokół tych uniwersytetów rozwijają się klastry i infrastruktura badawcza – mówi dr Claire Cockroft ze znanego na świecie Babraham Institute w Cambridge.

Równie ważny jest fakt, że finansowaniem badań biotechnologicznych jest w Wielkiej Brytanii w ogromnym stopniu sektor prywatny. Tymczasem w Polsce - jak mówi prof. Józef Dulak z wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego - skromne środki finansowe dla sektora biotechnologii pochodzą przede wszystkim z budżetu (80 proc.).

Mimo kiepskich ram finansowo-organizacyjnych można znaleźć w Polsce klastry biotechnologiczne, które dobrze sobie radzą ze współpracą z biznesem. Kierowana przez wspomnianego prof. Dulaka Polska Platforma Biotechnologii współpracuje z prywatnymi firmami, m.in. z podwarszawskim producentem leków, firmą ADAMED oraz krakowską firmą Selvita, pracującą nad nowymi lekami onkologicznymi. W stolicy Małopolski działa też prężnie LifeScience Klaster Kraków. Jego dyrektor Kazimierz Murzyn podał, że instytucja zarobiła już 240 mln euro, ale badania i prace, które są w toku, zapewnią kolejne 467 mln euro przychodów.

Reklama