Podwarszawską wieś Kiełpin zamieszkuje 1,4 tys. mieszkańców. Niewielu orientuje się, że w najbliższych latach Kiełpin ma duże szanse trafić do największych serwisów informacyjnych i zyskać światową sławę. I nie ma w tym przesady. Powód – to właśnie tutaj 40 naukowców opracowuje lek na raka piersi, płuc i czerniaka. – Wszyscy bacznie nas obserwują i patrzą, co z tego wyjdze – mówi dr Maciej Wieczorek, założyciel i prezes spółek Celon Pharma oraz Mabion, które mają swoją siedzibę w Kiełpinie.

>>> Polecamy: Fałszywe leki zalewają polski rynek farmaceutyczny

W latach 90. XX wieku Maciej Wieczorek stworzył dział badań Adamedu, pierwszej polskiej firmy biotechnologicznej. Po śmierci Mariana Adamkiewicza, założyciela spółki, odszedł z firmy i założył własną – Celon Pharmę. Był 2002 rok. Po siedmiu latach działalności niewielkie przedsiębiorstwo doszło do etapu, w którym ściga się z 10 firmami z całego świata. Celem jest wprowadzenie innowacyjnego leku w leczeniu nowotworów. Nagrodą – gigantyczne zyski. Dwie z firm rywalizujących z Celonem i Mabionem znalazły już nabywców wśród farmaceutycznych gigantów. Za jedną z nich amerykański Merck zapłacił 1 mld dolarów. Taka przyszłość rysuje się też przed firmą Macieja Wieczorka.

Najpierw kosztowne badania...

Reklama

Nowatorska technologia, z której korzysta Celon Pharma, polega na blokowaniu białek odpowiedzialnych za powstawanie chorych komórek, czyli tzw. wyciszanie genów. Oparta jest na odkryciu, za które w 2006 roku para amerykańskich naukowców – Andrew Z. Fire i Craig C. Mello – otrzymała Nagrodę Nobla.

Projekt oparty na mechanizmie interferencji RNA zaczął się w 2005 roku. – To był początek. Inwestycje nie wymagały wysokich nakładów. Firmy zaczynały się dopiero zastanawiać: wchodzić w to, czy nie? My weszliśmy. Kto wtedy zrobił to razem z nami, jest na czele stawki – mówi prezes Celonu i Mabionu.

Kiedy powstanie lek?

– Zaczynamy badania kliniczne pierwszego leku onkologicznego. Do ich zakończenia potrzeba co najmniej pięć lat. Badania pochłoną kilkadziesiąt milionów euro – zapowiada Maciej Wieczorek. Cała branża farmaceutyczna śledzi badania z zapartym tchem. Stawką jest przewaga konkurencyjna nad resztą wielkich koncernów w produkcji innowacyjnego leku. – Przechodzimy z etapu wiary, że nam się uda do etapu potwierdzania techonologii jako potencjalnie przełomowej – mówi prezes firmy z Kiełpina.

...potem zyski

Na razie jednak polski biznes biotechnologiczny dopiero raczkuje. Poza giełdowym Biotonem oraz firmą Adamed, która także pracuje nad specjalistycznymi lekami, o innych podmiotach z tego sektora – i ich dokonaniach – nie mówi się zbyt wiele. – W 2008 roku odnotowano nawet spadek przychodów tego sektora, na co wpływ miały gorsze wyniki Biotonu (BIOTON) – mówi Monika Stefańczyk, analityk rynku farmaceutycznego w PMR.

W 2009 roku wartość sprzedaży firm biotechnologicznych z sektora farmaceutycznego wyniosła już 637 mln zł, czyli około 5 proc. więcej niż w 2008 roku. Według prognoz PMR, w tym roku ich przychody urosną o kolejne 6 proc. Prawdziwy boom dopiero przed nimi. W 2011 roku rynek biotechnologiczny może powiększyć się nawet o 30 proc. – Taki skokowy wzrost będzie skutkiem rozwoju innowacyjnych przedsięwzięć obecnie znajdujących się na początkowym etapie, gdzie efektów jeszcze nie widać w wynikach finansowych – ocenia Monika Stefańczyk.

Dariusz Śladowski, wiceprezes spółki Euroimplant, przyznaje, że walczy o udział w rynku wartym 1,5 mld dolarów. Jego firma zamierza uruchomić seryjną produkcję opatrunków aktywnych biologicznie, materiałów do regeneracji tkanki kostnej i chrząstki oraz substytutu ludzkiej skóry, wykorzystywanej m.in. w leczeniu poparzeń. – Rynek inżynierii tkankowej w Europie dopiero się rodzi. Ten, kto wejdzie na niego teraz, ma szansę zdobyć jego dużą część – mówi Dariusz Śladowski.

Pod obserwacją, ale w okopach

Rozwojowi polskich firm biotechnologicznych pilnie przypatrują się duże koncerny, które chętnie wykupują wyróżniające się podmioty. – Polskie firmy zaczynają odnosić sukcesy, ale ich akwizycja wciąż oznaczałaby kupowanie kota w worku – mówi Jerzy Garlicki, prezes AstraZeneca. Mimo tej chłodnej oceny ostatnie wyceny spółki Mabion, która w tym roku ma zadebiutować na New Connect (chce pozyskać ok. 15 mln zł), sięgają już ok. 85 mln zł.

– Biorąc pod uwagę, że trzy lata temu spółka była warta 200 tys. zł, to astronomiczna zwyżka wartości – zauważa prof. Tadeusz Pietrucha z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, założyciel firmy Bio-Tech Consulting, zajmującej się komercjalizacją projektów naukowych. Przejęciami na polskim rynku zainteresowani są światowi giganci: m.in. GlaxoSmithKline, Merck, Pfizer.

– Stale monitorujemy postępy prac firm biotechnologicznych. Najbardziej interesujemy się projektami, które mogą doprowadzić do przełomu. Zwykle współpraca polega na doinwestowaniu przedsięwzięcia, ale także na przekazaniu naszego know-how – wyjaśnia zasady współpracy z małymi firmami Jerzy Toczyski, prezes GlaxoSmithKline.

Tadeusz Pietrucha podkreśla, że projekty znad Wisły wciąż jeszcze napotykają wiele przeszkód. – Firmy z innych krajów naszego regionu mają znacznie lepsze warunki do realizowania ambitnych projektów – mówi Tadeusz Pietrucha. U nas brakuje zaplecza. – Oprócz jednego inkubatora innowacji w Krakowie wyposażonego w sprzęt laboratoryjny, który po preferencyjnych stawkach mogą wynajmować młode firmy, innych nie ma. A nawet w tym przypadku stawki są za wysokie dla większości małych przedsiębiorstw. Na Łotwie, w Estonii, a nawet na Węgrzech takie inkubatory działają non profit – mówi Tadeusz Pietrucha. Dzięki temu Łotwa może się pochwalić ok. 40 firmami biotechnologicznymi, Węgrzy – 45, Czesi – co najmniej 15. W Polsce porównywalnych przedsięwzięć jest najwyżej 10.

Innowacja potrzebuje kapitału

Analitycy zwracają uwagę, że w rozwoju firm innowacyjnych pomagają unijne dotacje. – W latach 2007–2013 firmy oraz instytuty naukowe z sektora medycznego, farmaceutycznego i biotechnologicznego będą z pomocą środków unijnych realizowały projekty o łącznej wartości ok. 660 mln zł – mówi Monika Stefańczyk. Poszukując środków, małe firmy łączą też siły. Tak powstał Mabion. Ma siedmiu współwłaścicieli: Celon Pharma, Polfarmex, Genexo, IBSS Biomed, BioCentrum, Biotech Consulting oraz Artur Chabowski, doradca na New Connect.

Innym przykładem takiego mariażu jest firma BioCentrum, która w 2008 roku oddała część udziałów spółce Selvita. Transakcja zaowocowała pozyskaniem środków na budowę nowoczesnego laboratorium w Krakowie.

ikona lupy />
Maciej Wieczorek, założyciel spółek Celon Pharma oraz Mabion, ma szansę sprzedać te spółki za miliony dolarów / DGP
ikona lupy />
Rynek dopiero raczkuje, czekają go za duże wzrosty / DGP