Dagestan to rosyjskie jądro ciemności. Władze federalne są w nim praktycznie nieobecne, a republikę pozostawiono na pastwę skłóconych narodowości. Wczoraj – w kolejnym po ataku na moskiewskie metro zamachu – zginęło tam 12 osób. Tym razem areną tragedii stało się miasto Kizlar.
Pierwszy wybuch spowodował zamachowiec, który wysadził się w ładzie niwie niedaleko budynków miejscowego FSB i MSW. Do drugiej eksplozji, przeprowadzonej według podobnego scenariusza, doszło, gdy na miejscu tragedii pracowali już milicyjni śledczy. Spośród 12 ofiar śmiertelnych dziewięć osób to mundurowi.
Za atakiem stoją najpewniej miejscowi fundamentaliści. W Dagestanie bezustannie wybuchają bomby, zaś przed budynkami rządowymi rozrywają się szahidzi. W czerwcu 2009 r. zginął szef tutejszego MSW Adilgieriej Magomiedtagirow, rozstrzelany podczas wesela trzema seriami z karabinu. Wczorajszy zamach jest już czwartym tego typu incydentem od początku marca.

Lacki kawior, awarska ropa

Reklama
Chaos i terroryzm w Dagestanie to w dużej mierze efekt panującej do niedawna na Kremlu koncepcji zakładającej pozostawienie tego regionu samemu sobie. W sztucznie stworzonej republice obowiązuje 14 języków urzędowych, zamieszkuje ją ponad 100 narodowości. Krucha równowaga opiera się na ściśle rozdzielonych wpływach największych z nich.
Lokalny czarny rynek po czasach spontanicznej prywatyzacji został podzielony między narody: w dużym uproszczeniu Lakom przypadł handel kawiorem, Kumycy opanowali sektor gazowy, Awarowie – ropę, Dargijczycy kontrolują finanse, zaś Czeczeni wyspecjalizowali się w porwaniach dla okupu. W ten sposób Dagestan stał się centrum nieprzejrzystego biznesu i kontrabandy między Rosją centralną, Czeczenią a Azerbejdżanem. Wszyscy spotykają się na rynku w Chasawjurcie – największym bazarze regionu, na którym można kupić wszystko, co legalne i nielegalne. W tym karabiny, z którymi prawdziwi mężczyźni nie powinni się rozstawać. – W życiu nie widziałem takiej ilości broni – opowiadał po ceremonii zaprzysiężenia prezydenta republiki Magomiedsałama Magomiedowa rosyjski wicepremier Aleksandr Chłoponin.
Najważniejsze grupy etniczne podzieliły między sobą również władzę. Tradycyjnie prezydent wywodził się z Awarów, premier – z Dargijczyków, zaś przewodniczący parlamentu był Kumykiem. Czasem Awarowie i Dargijczycy w ramach swoistego sojuszu zamieniali się stanowiskami (prezydent Magomiedow jest Dargijczykiem). Równinni Kumycy stoją w ostrej opozycji wobec dwóch poprzednich, góralskich nacji. Mogą jednak liczyć na lojalność Lezginów, tradycyjnie zarządzających służbą podatkową: niezbyt prestiżowym, ale dającym możliwość wzbogacenia się urzędem. To nie wszystko: w obrębie każdej nacji stanowiska trzeba podzielić między najpotężniejsze tuchumy (rody). Ojciec obecnego prezydenta Magomiedali Magomiedow także stał niegdyś na czele republiki – i to przez prawie 20 lat. Wśród Kumyków podobnie wpływowym rodem są Szychsaidowowie: Chizri to ekspremier, jego syn Danijał jest posłem, zaś ich kuzyn Murad zajmuje funkcję wicepremiera.

Kaukaskie szwadrony śmierci

Miejscowe struktury siłowe także nie cieszą się specjalnym poważaniem. Mundurowi często uczestniczą w porwaniach i mafijnych porachunkach. – Można tu mówić wręcz o szwadronach śmierci, które uprowadzają i mordują ludzi choćby podejrzanych o jakikolwiek związek z radykalnym islamem – mówił nam znany obrońca praw człowieka Lew Ponomariow. W bandach często działają mundurowi. Dlatego mieszkańcy rzadko zwracają się do funkcjonariuszy – częściej powierzają rozstrzyganie sporów starszyźnie. Wciąż żywa jest też tradycja rodowej zemsty. W tej sprawie nic się nie zmieniło od czasów sowieckich. Nawet wówczas Moskwa wolała się zbytnio nie angażować i najwyższe posady w partii i rządzie rozdzielała zgodnie z narodowo-klanowym kluczem. Dzisiaj jedynym wkładem centrum w rozwój peryferyjnego Dagestanu są dotacje, stanowiące 80 proc. budżetu republiki. – Same dotacje to zbyt mało. Potrzebne są inwestycje i nowe miejsca pracy. Bez tego nie da się zasypać cywilizacyjnej przepaści między tym obszarem a resztą Rosji – mówił nam rosyjski specjalista ds. Kaukazu Siergiej Markiedonow.
Rosja 200 lat po podbiciu regionu wciąż nad nim nie panuje. Tymczasem republika leży w ważnym strategicznie i komunikacyjnie punkcie. Według geopolityków, kto panuje nad Dagestanem, ten ma klucz do kontroli nad Kaukazem.
ikona lupy />
Regionalne centrum handlu / DGP
ikona lupy />
Dwóch terrorystów-samobójców wysadziło się w samochodach nieopodal budynków MSW i FSB w Kizlarze Fot. Reuters/Forum / DGP