Minister finansów Giorgos Papakonstantinou twierdzi, że obecna chwiejność na rynkach nie zmieni antykryzysowych planów rządu.

Mimo tych deklaracji, wczorajszy wzrost oprocentowania rządowych obligacji do najwyższego od 12 lat poziomu 7,51 proc. był mocnym sygnałem, że grecki rząd będzie musiał coraz więcej płacić za pozyskiwane z rynku fundusze.

„Pomijając chwilowe rynkowe zawirowania, wierzymy że ostatecznie będziemy oceniani na podstawie wykonania budżetu i reform strukturalnych” – powiedział FT Papakonstantinou. „Mamy mozliwość zaciągania długów i będziemy to nadal robić” – dodał.

W przyszły wtorek Grecja ma zamiar przeprowadzić aukcję 12-miesięcznych bonów skarbowych – będzie to test zdolności kraju do zbierania funduszy. W ciągu następnych 5 tygodni Grecy będą potrzebowali między 10 a 12 mld euro, by refinansować wymagalny w tym terminie dług i spłacić inne odsetki.

Reklama

Papakonstantinou poinformował, że deficyt rządu centralnego zmniejszył się w I kwartale tego roku o 40 proc. w stosunku do tego samego okresu rok wcześniej. Według niego, to sygnał, że konsolidacja finansów publicznych przynosi pierwsze rezultaty.

Znacząca przebudowa systemu podatkowego – pierwszy ważny element rządowego planu reform strukturalnych – wczoraj został przedstawiony do zatwierdzenia parlamentowi. Wcześniej w tym tygodniu do Aten przybyli eksperci MFW, by doradzać greckiemu rządowi, jak zwiększyć przychody podatkowe i uporać się z korupcją i oszustwami podatkowymi.

Rzecznik greckiego rządu Giorgos Petalotis również uspokaja, że kraj „nie prowadzi żadnych przygotowań, aby skorzystać z mechanizmu zaproponowanego przez UE i MFW”.

Z kolei przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego wczoraj jak ognia unikali zajęcia jednoznacznego stanowiska w sprawie kryzysu w Grecji. Prezes EBC Jean-Claude Trichet powiedział, że decyzja, czy uruchomić pakiet ratunkowy „jest tak naprawdę tylko w rękach greckiego rządu”.

Analitycy twierdzą jednak, że Grecja powinna skorzystać z pomocy. „Decydujących liczb dotyczących poprawy w sytuacji budżetowej nie poznamy przed latem... To zbyt daleka perspektywa dla rynków w dzisiejszej sytuacji. Grecja powinna skoczyć na głęboką wodę i poprosić o pomoc” – mówi Yiannis Stournaras, szef mającego siedzibę w Atenach think-tanku IOBE.

„W tej chwili właściwie nikt nie ma wątpliwości, że Grecja będzie musiała zwrócić się o pomoc do MFW” – mówi Beat Siegenthaler z banku UBS. „Skorzystanie z takiego programu byłoby znakiem, że greckie potrzeby finansowe już nie są problemem – przynajmniej do początku 2011 roku” – dodaje.

„Trudno jest teraz znaleźć argumenty dla inwestorów, którzy stosują strategię „kup i trzymaj”” – komentuje z kolei Gary Kleiman z firmy doradczej Kleiman International, zajmującej się rynkami wschodzącymi.

„Wchodzimy w tę spiralę śmierci, w której inwestorzy nie chcą patrzeć dalej niż najbliższy termin wypłaty odsetek i wszystko zaczyna wyglądać jak taka pędząca karuzela zadłużania bez możliwości uwzględnienia szerszego obrazu” – podsumowuje Kleiman.