Kończy się kolejny wzrostowy tydzień na GPW. Z tak długą wzrostową sekwencją (10 tygodni) jeszcze w historii naszego parkietu nie mieliśmy do czynienia. Czy trzeba tłumaczyć więcej? Byki są niezmiernie silne, ale z coraz większym trudem przynosi im ruch na północ. Wielkimi krokami zbliża się więc tak zasłużona korekta.

Dzisiaj choć notowania rozpoczęły się od spadku, to dość szybko popyt podniósł ceny. Pomagały kolejne raporty amerykańskich spółek, które zgodnie z obserwowanym trendem okazały się lepsze od oczekiwań. Dzisiaj GE oraz Bank of America były posłańcami dobrych wieści, choć wynik GE był gorszy od zeszłorocznego. Widać więc, że amerykańska gospodarka w pigułce (tak nazywa się konglomerat GE) wcale nie ma się tak dobrze jak można by tego oczekiwać spoglądając na rynek akcyjny.

Oprócz wyników spółek poznaliśmy dane z rynku nieruchomości, które okazały się bardzo dobre. Zarówno pozwolenia na budowę domów jak i liczba rozpoczętych budów pobiły prognozy. To klasyczne wiosenne ożywienie na rynku. Ceny na publikacje już nie reagowały – potencjał do wzrostu, przynajmniej w krótkim terminie, się wyczerpał. Nie ma jednak wyraźnej chęci do sprzedaży. Gorsze dane o nastrojach konsumentów wcale nie wykorzystano do realizacji zysków (przynajmniej na naszym parkiecie). Sesja zakończyła się więc kosmetycznymi spadkami.

Na rynku walutowym eurodolar tracił, co osłabiało złotego. Lepsze informacje z amerykańskiej gospodarki przy stałych problemach Grecji osłabiały dolara, co jest przejawem istniejącej od końca zeszłego roku korelacji: lepsze dane to silniejszy dolar. Złoty tracił, gdyż sentyment na światowych parkietach daleki był od klarownych wzrostów.

Reklama