W zamian, klienci odpłacali się deweloperom skłonnością do płacenia wyższych cen. Z raportu redNet Consulting przygotowanego wspólnie z Gold Finance wynika, że średnia cena mieszkań sprzedanych w kwietniu wyniosła 6 938 zł za m kw. Wzrosła w porównaniu z poprzednim miesiącem o 0,6 proc. Różnica między średnią ceną transakcyjną a oferowaną skurczyła się z 12,1 proc. (946 zł) w marcu do 8,8 proc. (667 zł) w kwietniu.

>>> Polecamy: Zakup mieszkania czy budowa domu? Sprawdź, co się bardziej opłaca

„Deweloperom pomaga fakt, że na rynek trafia coraz więcej tańszych projektów przygotowanych w czasie kryzysu finansowego w 2008 r. Z kolei większej hojności klientów sprzyja otwartość banków na finansowanie nieruchomości” - twierdzą analitycy Gold Finance.

Najmniej dopasowany rynek w Gdańsku i Krakowie

Reklama

Równowaga na rynku nieruchomości uległa w kwietniu znacznej poprawie, jednak w niektórych miastach różnice między ceną oferty a średnią ceną transakcyjną nadal są olbrzymie. Dotyczy to głównie Gdańska i Krakowa.

Analitycy redNet Consulting donoszą, że w Gdańsku sprzedawane mieszkania były średnio o 17,3 proc. tańsze niż średnia cena oferty, podczas gdy w marcu było to jeszcze ponad 20 proc. W Krakowie dysproporcje przekraczały 13 proc. W pozostałych miastach sytuacja zdaje się poprawiać, szczególnie znacząco w Poznaniu.

Specjaliści podkreślają, że na obniżki cen poszczególnych mieszkań musimy jeszcze poczekać. Jednak szczególnie istotne dla rynku nieruchomości w drugim kwartale okazały się wystawione do sprzedaży nowe projekty, które są wyceniane niżej niż rynek.

„W zasadzie w każdym z miast (poza Krakowem) widać spadek średniej ceny mieszkań oferowanych w porównaniu do marca 2010. Największa obniżka widoczna jest w Gdańsku (-7,3 proc.), gdzie deweloperzy rozpoczęli kilka kolejnych etapów realizowanych już inwestycji. Tak duży spadek jest pewnym unormowaniem sytuacji po wzroście średniej ceny w Gdańsku w ubiegłym miesiącu (wejście do sprzedaży dwóch drogich inwestycji). Obniżka średnich cen miała znaczący wymiar także w Łodzi i Poznaniu (odpowiednio -5,4 proc. oraz -5 proc.). Najbardziej stabilnym rynkiem pod względem średniej ceny mieszkań jest Warszawa. Wynika to głównie z największej w kraju płynności sprzedaży i bardziej zaawansowanego rozwoju rynku” - twierdzą analitycy.

Kredytobiorcy mogą pożyczać coraz więcej

Osoby starające się o kredyt mieszkaniowy mają powody do zadowolenia. Banki mocno liberalizują sposoby liczenia zdolności kredytowej, więc klienci mogą sobie pozwolić nawet na zakup większego mieszkania. „W Alior Banku możliwy do wzięcia kredyt w złotych skoczył o ponad 40 proc. z niecałych 480 tys. zł do 677 tys. zł. W BOŚ kredyt złotowy wzrósł o ponad 90 tys. zł, a w euro o ponad 140 tys. zł. W Pocztowym można pożyczyć w złotych o niemal 100 tys. zł więcej niż w marcu. Bardziej hojny jest też PKO BP, w którym w złotych można pożyczyć o ponad 60 tys. zł więcej niż w marcu. Deklaracje dotyczą 3-osobowej rodziny z dochodami netto 6,5 tys. zł, zainteresowanej kredytem na 30 lat, która pożycza na 80 proc. wartości nieruchomości. Większy gest mają też banki dla poszukujących finansowania na 100 proc. ceny mieszkania. W złotych pożyczą już 567 tys. zł (+3,5 proc.), w euro 477 tys. zł (+8,1 proc.), a we franku 417 tys. zł (+1,5 proc.)” - czytamy w raporcie.

Nie wszędzie jednak sytuacja wygląda tak różowo. Niektóre banki, zamiast luzować politykę kredytową, mocno przykręcają kurek z pieniędzmi– tak jest w przypadku Getin Noble Banku, mBanku i MultiBanku. Getin Noble Bank po zliberalizowaniu zdolności kredytowej w marcu, w kwietniu ją zaostrzył, zarówno dla złotego jak i euro. mBank i MultiBank po skoku w górę w marcu, teraz przycięły maksymalną zdolność kredytową dla zainteresowanych frankiem. PKO BP więcej da szukającym kredytu złotowego, ale zabrał 60 tys. zł chętnym na euro. Z kolei DB PBC bardziej podwyższył kwotę dla euro niż dla złotego. Widać, że banki zaczynają coraz bardziej różnicować swoją politykę kredytową w zależności od waluty – twierdzą specjaliści z Gold Finance.

Z danych analityków wynika, że najsilniej spadły możliwości kredytowe klientów Banku Polskiej Spółdzielczości, który zmniejszył limit maksymalnej kwoty, jaką jest gotowy pożyczyć z 726 tys. zł do 569 tys. zł. Na cięcia zdecydował się również Allianz Bank. Maksymalne zdolności w złotych, bo tylko w tej walucie pożycza, zmniejszył o ok. 7 proc.

Najbardziej hojny jest Bank Pocztowy

Na najwyższy kwoty kredytu złotowego w kwietniu mogli liczyć klienci Banku Pocztowego, który przykładowej rodzinie był w stanie pożyczyć 704 tys. zł. Tuz za nim plasuje się BOŚ z 695 tys. zł, Millennium z 689,5 tys. zł, Alior Bank z 677,5 tys. zł, Kredyt Bank z 629,3 tys. zł, Pekao z 629 tys. zł i Raiffeisen z 625 tys. zł.

„Jeśli chodzi o euro na 80 proc. wartości nieruchomości przy 6,5 tys. zł dochodu, prym wiedzie BOŚ – 647 tys. zł. Drugi jest Kredyt Bank z kwotą ponad 581 tys. zł. Bank ten podwyższył niedawno relację kredytu w euro do wartości nieruchomości i po bardzo długiej przerwie znów ma ofertę walutową dla klientów z niedużym wkładem własnym. Trzecia pozycja przypadła w udziale Alior Bankowi, który mocno podciągnął w górę maksymalną zdolność kredytową we wszystkich walutach. Dalej jest Nordea, a piąty BPH, który dla odmiany w złotych pożyczy najmniej na rynku” - wyliczają analitycy.

ikona lupy />
Ceny mieszkań w poszczególnych miastach / Inne
ikona lupy />
Maksymalna zdolność kredytowa w euro / Inne
ikona lupy />
Maksymalna zdolność kredytowa w zł / Inne
ikona lupy />
Zmiany cen mieszkań / Inne