Brytyjski indeks FTSE 100 na zamknięciu sesji spadł o 0,99 proc., do 5 334,21 pkt. Francuski indeks CAC 40 stracił 0,73 proc., i wyniósł 3 693,20 pkt. Niemiecki indeks DAX wzrósł o 0,33 proc., do poziomu 6 037,71 pkt. Węgierski indeks BUX obniżył się o 2,44 proc. i wyniósł 23 254,28 pkt.

Wczorajszy zapał do kupowania akcji na europejskich parkietach minął bezpowrotnie. "Na niewielkim plusie były jedynie indeks w Sofii, który w poniedziałek wbrew wszystkim zniżkował, oraz w Tallinie, który rządzi się swoimi prawami. Aż 4 proc. zyskiwał pauzujący wczoraj moskiewski RTS, który sporo stracił w poprzednim tygodniu. Największe wrażenie przed południem robił zniżkujący o ponad 5 proc. wskaźnik giełdy w Madrycie, który w poniedziałek zwyżkował o ponad 14 proc. Znacznie spokojniej było w Atenach, gdzie po wczorajszym wzroście o ponad 9 proc., dziś przed południem indeks tracił zaledwie 1,5 proc. W podobnej skali korygowały poniedziałkowe szaleństwa parkiety w Bukareszcie i Budapeszcie" - komentuje Roman Przasnyski, analityk Gold Finance.

Analityk przypomina, że paryski CAC40 zaczął dzień od spadku o ponad 2 proc., a frankfurcki DAX zniżkował o 1,6 proc. i w tych okolicach utrzymywały się przez większą część dnia. Londyński FTSE tracił rano niecały 1 proc. i zwiększył szybko skalę spadku do 1,8 proc. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 tracił 1,7 proc., a DAX zniżkował o 0,7 proc.

Przasnyski podkreśla, że huśtawka nastrojów na rynkach jeszcze się nie skończyła. "Po mocnych spadkach indeksy równie silnie idą w górę i na razie trudno określić domniemany kierunek, w jakim zamierzają podążyć. Tak zwykle bywa, gdy inwestorzy mają trudność z jednoznaczną oceną wydarzeń i metod rozwiązania problemów trapiących strefę euro. A zapewnianie kolejnych kredytów niewypłacalnym dłużnikom jest tylko grą na czas. Bez kolejnych działań, przyczyn kłopotów z pewnością się nie zlikwiduje. Trudno więc się dziwić, że westchnienia ulgi przeplatają się z czkawką" - twierdzi analityk.

Reklama