Oprócz ubezpieczycieli, którzy będą wypłacać odszkodowania powodzianom, poszkodowanych będzie też wspierać finansowo państwo. Rządowe zapomogi mają wynosić jednostkowo 6 tys. zł. Z szacunków Kołodki wynika, że przy założeniu, że skorzysta z nich ok. 100 tys. osób, wydatki na ten cel wyniosą 0,6 miliarda złotych, co stanowi jedynie 0,05 proc. PKB. „Państwo, które w swoich finansach odczuwa takie wydatki jako nader dotkliwe, to słabe państwo” - uważa profesor.

>>> Raport: Powódź 2010

Były wicepremier twierdzi, że dodatkowe wydatki z budżetu nie powinny być finansowane pogłębianiem deficytu, czy też powiększaniem coraz szybciej rosnącego długu publicznego. Rząd powinien znaleźć na ten cel pieniądze sięgając po jednorazowe instrumenty fiskalne w postaci podatku solidarnościowego nałożonego na najbogatsze warstwy społeczeństwa. W opinii Kołodki, rozwiązaniem mogłoby być też przejściowe zwiększenie akcyzy i pozyskanie w ten sposób ok. miliarda złotych na pomoc dla poszkodowanych przez powódź.

Taki podatek solidarnościowy służyłby m.in. dofinansowaniu niezbędnych działań renowacyjnych na zalanych terenach, gdzie szkody są zbyt duże, aby sfinansować ich usuniecie środkami z lokalnych budżetów samorządowych.

Reklama

>>> Raport: Pomoc dla powodzian

Więcej: "Rzeczpospolita"