MAREK CHĄDZYŃSKI:
Nie zaskoczyła pana struktura wzrostu gospodarczego w I kwartale tego roku?
EUGENIUSZ GATNAR*:
Duży spadek inwestycji był nieco zaskakujący. Jeszcze nie wiemy, z czego on wynika. Prawdopodobnie to efekt długiej i srogiej zimy. Może to być zjawisko przejściowe. To, na co warto zwrócić uwagę, to utrzymujący się dodatni wpływ eksportu netto do PKB. No i wzrost konsumpcji prywatnej. Widać – choćby po wskaźnikach koniunktury – że Polacy nie przestraszyli się kryzysu.
Reklama
Co to oznacza dla perspektyw wzrostu w dalszej części roku?
Jesteśmy na etapie przygotowywania czerwcowej projekcji inflacji, w której podamy najnowsze prognozy PKB. Na razie podtrzymujemy nasze wcześniejsze prognozy. Roczny wzrost będzie zbliżony do 3 proc. On będzie wynikał głównie z relatywnie wysokiej dynamiki inwestycji publicznych. Jeśli chodzi o II kwartał, to wstępnie zakładaliśmy, że wzrost PKB będzie zbliżony do 3,5 proc. Problem polega na tym, że w tych wstępnych szacunkach nie uwzględniliśmy skutków żałoby narodowej i powodzi. Jest duże prawdopodobieństwo, że dynamika wzrostu będzie niższa. Oceniam ją na około 3 proc. także ze względu na nieco słabsze dane za I kwartał. Choć z drugiej strony jest szansa na przyspieszenie inwestycji w kolejnych kwartałach ze względu na konieczność odbudowy infrastruktury. W sektorze budowlanym powinniśmy widzieć przyspieszenie. Poza tym powodzianie będą musieli odbudować swoje gospodarstwa domowe, więc powinien też nastąpić wzrost konsumpcji. Wszystko zależy jednak od tego, jaką pomoc otrzymają. Rząd jeszcze się do końca nie wypowiedział, więc nie wiemy, jaka będzie skala tej pomocy, ile dostaniemy z UE.
Czy przez powódź przyspieszy inflacja?
Powódź jeszcze się nie skończyła, nie wiemy, jaki obszar upraw w sumie zostanie przez nią dotknięty. Za wcześnie by mówić o wpływie powodzi na inflację. Na razie sądzę, że katastrofa z maja i czerwca nie powinna mieć jakiegoś mocnego przełożenia na wzrost cen żywności. Na razie nasze prognozy pokazują, że inflacja w następnych miesiącach spadnie poniżej obecnego poziomu. W kolejnych latach ścieżka inflacji z przygotowywanej przez nas projekcji pokazuje lekki wzrost. Jednak w 2011 roku inflacja średnioroczna najprawdopodobniej będzie się kształtowała w dopuszczalnym paśmie odchyleń od celu inflacyjnego. Przypominam, że to pasmo to plus/minus 1 proc. od 2,5 proc.
Jakie są główne czynniki ryzyka dla inflacji?
Krótkookresowe ryzyko to ceny żywności po powodzi. Poza tym umacnia się dolar, więc droższa ropa i surowce sprowadzane z zagranicy też mogą wpłynąć na inflację w tym roku. Nie spodziewam się jednak dużego wpływu tych czynników. Nie widzimy wyraźnego ryzyka od strony popytowej. Obserwujemy jednocześnie wzrost zatrudnienia i obniżenie bezrobocia – co nas cieszy. Myślę, że ten trend będzie kontynuowany. Ale nie spodziewamy się nadmiernego wzrostu wynagrodzeń. Niekontrolowany wzrost płac nam nie grozi ze względu na niepewne jeszcze perspektywy wzrostu gospodarczego i relatywnie wysoką stopę bezrobocia. Z kolei wzrost płac w sektorze publicznym może być hamowany przez wprowadzenie w życie rządowego planu konsolidacji finansów publicznych.
Czy najnowsza projekcja inflacji, która NBP opublikuje pod koniec czerwca, będzie uwzględniała skutki ostatnich zawirowań na rynkach finansowych?
Projekcja będzie to uwzględniać. Trzeba jasno powiedzieć, że nie ma bezpośredniego wpływu sytuacji w Grecji i innych krajach z tzw. peryferii strefy euro na sytuację w polskiej gospodarce. Wpływ może mieć działanie programu pomocowego, jaki UE przygotowała dla tych krajów, choćby koszty jego wdrożenia. No i reakcje rynku. Jak bardzo mogą być one gwałtowne, widzieliśmy w maju. To pokazało, jak bardzo może zemścić się nieprzejrzystość oficjalnych statystyk, co przecież przećwiczyła Grecja. My nie mamy tego problemu, a NBP zawsze kładł duży nacisk na transparentność podawanych przez siebie danych. Niebawem wprowadzimy nowy system zbierania i publikowania danych o bilansie płatniczym. Dzięki niemu prawdopodobnie będzie możliwe przyspieszenie publikacji tych informacji.
Czy NBP nadal zakłada osłabienie złotego, jak to robił w projekcji z lutego? Czy obecny kurs jest optymalny?
Na razie sytuacja się ustabilizowała. To dobre zjawisko. Chciałem przy tym przypomnieć, że NBP nie prognozuje oficjalnie kursu złotego. Kształtowanie się kursu w projekcji ma głównie charakter modelowy i co warto podkreślić, na kurs w projekcji patrzymy przede wszystkim w ujęciu średniookresowym.
Czy sytuacja fiskalna może mieć jakieś przełożenie na inflację? Na początku roku przedstawiciele rządu mówili, że deficyt może być o 10 – 15 mld zł mniejszy od planu. Teraz nie jest to już takie pewne.
Nie wiemy, jak rząd będzie chciał sfinansować dodatkowe wydatki związane z powodzią. Na razie wydaje się, że deficyt kształtuje się zgodnie z planem, co pomimo nieco słabszych danych makro jest zjawiskiem korzystnym. Warto też przypomnieć, że duża część tegorocznych potrzeb pożyczkowych została już sfinansowana.
*Eugeniusz Gatnar, członek zarządu NBP, nadzoruje m.in. Instytut Ekonomiczny NBP opracowujący projekcję inflacji, profesor Akademii Ekonomicznej w Katowicach