Inwestorzy indywidualni, którzy chcieli podczas debiutu Tauronu powtórzyć strategię z IPO PZU i sprzedać walory debiutanta już w pierwszym dniu notowań, mogą czuć się zawiedzeni. Podczas pierwszej sesji na akcjach energetycznego giganta przy dużej dozie szczęścia można było zarobić zaledwie nieco ponad 9 zł.

Kurs akcji Tauronu (TAURONPE) na otwarciu nie zmienił się i wyniósł 5,13 zł. Po rozpoczęciu notowań tylko przez chwilę walory energetycznego giganta przebywały na minimalnym plusie. Jeśli inwestor posiadający największy możliwy pakiet walorów Tauronu (934 akcje) trafił na ten właśnie moment i sprzedał je po maksymalnej dziennej cenie wynoszącej 5,14 zł, to zarobił 9,34 zł. Później było już tylko gorzej - ostatecznie akcje Tauronu zakończyły sesję spadkiem o 8 groszy, czyli 1,56 proc. Na zamknięciu za jedną akcję energetycznego giganta płacono 5,05 zł.

Według ekspertów, nieudany debiut Tauronu nie oznacza jednak tragedii. „Warto, by początkujący i nieco mniej doświadczeni inwestorzy zrozumieli, że rynek kapitałowy nie daje gwarancji zysku w każdym przypadku, a inwestowanie nie polega jedynie na szybkiej sprzedaży akcji przy pierwszej nadarzającej się okazji” – zauważa Roman Przasnyski, Główny Analityk Gold Finance.

Pocieszeniem dla inwestorów, którym nie udało się zarobić na debiucie Tauronu, mogą być wnioski płynące z niedawnego raportu Domu Maklerskiego BOŚ. Analitycy DM BOŚ zbadali jedenaście największych giełdowych prywatyzacji spółek Skarbu Państwa z lat 1997-2010. Według ich wyliczeń najwyższą średnią stopę zwrotu można było osiągnąć w 161 dniu po debiucie – wyniosła ona 40,8 proc.