Tym samym wydaje się, że notowania EUR/USD nie utrzymają się długo powyżej 1,25. Ewentualne większe umocnienie się dolara na rynkach światowych może negatywnie rzutować na złotego, który dzisiaj zareagował na wygraną Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Reakcja powyborcza będzie jednak dość ograniczona, a inwestorzy już wkrótce zaczną przyglądać się temu, jak szybko tandem Tusk-Komorowski zamierza zreformować finanse publiczne. Jeżeli względy polityczne będą to opóźniać, to rynki finansowe dość szybko wystawią rachunek w postaci słabszego złotego. Na razie euro jest warte 4,11 zł, dolar 3,2850 zł, a frank 3,08 zł (stan z godz. 16:04). W ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin warto będzie zwrócić uwagę na wyniki posiedzenia Banku Australii i komunikat ws. stóp procentowych (godz. 6:30). Oczekuje się, że stopy procentowe pozostaną na poziomie 4,5 proc., a sam komunikat może być bardziej gołębi, co przyczyni się do spadku australijskiego dolara. Z kolei później istotny będzie odczyt indeksu ISM dla usług w USA – o godz. 16:00.

EUR/USD: Wskaźniki 4-godzinowe zaczynają generować sygnały sprzedaży. Może się, zatem okazać, że ewentualny spadek doprowadzi do wyraźniejszego złamania 1,2480-1,2500. Wtedy kluczowe staną się okolice 1,2450 i dalej 1,2400. Jednak dopiero spadek poniżej 1,24 byłby sygnałem, że powracamy do średnioterminowego trendu spadkowego na EUR/USD. Silny opór to już 1,2560 i dalej 1,2600.