Euro zwyżkowało dzięki pogłoskom o zapadających barierach opcyjnych w pobliżu 1,26, mimo rozczarowującego wyniku zamówień w niemieckich fabrykach (-0,5% m/m wobec oczekiwanych +0,3%) oraz spadającego PKB w strefie euro. Funt brytyjski nadal radzi sobie znakomicie, obecnie znajdując się powyżej 1,52, natomiast dolar utrzymuje tendencję spadkową.

W USA nie mieliśmy żadnych publikacji danych, więc na scenie pojawili się przedstawiciele Fedu. Hoenig, znany jastrząb, nawoływał do podwyższenia stopy procentowej, mówiąc, że podwyżka o 1% nie odbiłaby się źle na gospodarce. Negatywnie wypowiadał się na temat inflacji oraz wzrostu gospodarczego. Podobne przekonania jeżeli chodzi o inflację wyrażał Fischer, sugerując, że deflacja jest obecnie większym zagrożeniem niż inflacja. Giełda na Wall Street wypadła bardzo dobrze po świetnych doniesieniach ze State Street Bank (pamiętajcie, że sezon publikacji wyników spółek za 2 kwartał zaczyna się w przyszłym tygodniu). Sektor finansowy wzrósł o 4,4% (State Street o 10%), co spowodowało ogólny wzrost całego indeksu.

Również MFW ogłosił korektę - w górę - swojej tegorocznej prognozy globalnego wzrostu gospodarczego, mówiąc o mocniejszym niż się spodziewano półroczu, jednocześnie ostrzegając przed zwiększonym zagrożeniem poprawy gospodarczej wywołanym obecnym zamieszaniem na rynkach finansowych. MFW szacuje, że światowa gospodarka wzrośnie o 4,6% w 2010 r., co daje największy wzrost od 2007. W kwietniu przewidywano wzrost rzędu 4,2%, natomiast wzrost w przyszłym roku szacuje się, niezmiennie od kwietnia na 4,3%.

Duży wpływ na dzisiejszą sesję wywrą posiedzenia Banku Anglii oraz EBC. Ani jedno ani drugie, nie powinno przynieść zmian oprocentowania, ani dodatkowych instrumentów quantitative easing, ale konferencja prasowa EBC może ujawnić kolejne szczegóły stress testów. W innej części Europy mamy szwajcarski poziom bezrobocia, niemieckie dane handlowe oraz IP, szwedzką inflację CPI i brytyjskie dane dotyczące aktywności produkcji w przemyśle. W Ameryce Północnej mamy indeks cen nowych domów w Kanadzie oraz tygodniową liczbę nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA.

Reklama