Najwięksi odbiorcy rozpoczęli negocjowanie dostaw prądu na 2011 r. Z informacji „DGP” wynika, że elektrownie kolejny rok z rzędu podnoszą ceny.
– Jeden z naszych kontrahentów zaproponował nam dostawy z ceną o 5 – 8 proc. wyższą niż w tym roku. Będziemy ostro negocjować, bo naszym zdaniem nie ma uzasadnienia dla takiej podwyżki – mówi nam członek zarządu dużej giełdowej spółki.
Grzegorz Onichimowski, prezes Towarowej Giełdy Energii, przyznaje że wytwórcy walczą o podniesienie cen.
– Kontrakty na dostawy energii w 2011 r. kształtują się na poziomie 193 – 195 zł za megawatogodzinę. To o kilka procent więcej niż średnia w tym roku, ale podobnie do IV kwartału 2010 – mówi „DGP” Grzegorz Onichimowski.
Reklama
Według niego elektrownie chciałyby podnieść ceny, ponieważ nie są pewne, ile zapłacą za uprawnienia do emisji CO2.
– Wolą się zabezpieczać, na wypadek gdyby musiały dokupić uprawnienia – uważa Onichimowski.
Według niego proponowana przez elektrownie cena za megawatogodzinę nadal jednak będzie niższa od tej sprzed półtora roku, gdy przemysł alarmował, że droga energia osłabia jego konkurencyjność. W roku 2009 na rynku hurtowym ceny gwałtownie wystrzeliły. Średnio wzrosły w stosunku do IV kwartału 2008 roku o niemal 30 proc. W następnych kwartałach ceny hurtowe spadły do poziomu 189 – 192 zł za megawatogodzinę. Teraz znów rosną.
Z danych Agencji Rynku Energii wynika, że elektrownie z nawiązką pokrywają koszty wytwarzania energii. W opinii Hanny Mikołajuk z ARE w 2009 r. elektroenergetyka zarobiła na działalności energetycznej ok. 12,2 mld zł brutto i było to ponad dwa razy więcej niż w 2008 r. Stało się to mimo spadku zapotrzebowania na energię elektryczną i zmniejszenia sprzedaży do odbiorców końcowych. Takie duże wzrosty wyniku brutto miały miejsce w 2003 i 2006 roku. Były to jednak lata największego wzrostu PKB i w związku z tym rosło wykorzystanie energii w przemyśle.