Brakowało dziś całkowicie danych makro, ale zamiast nich były publikacje wyników za drugi kwartał 2010 trzech gigantów. Detalisty Coca-Coli oraz banków Morgan Stanley i Wells Fargo. Koncern najpopularniejszego napoju na świecie zarobił tylko tyle ile wskazywały oczekiwania, Bank Morgan Stanley przebił prognozy zarabiając dwa razy więcej, a Wells Fargo uplasował się minimalnie powyżej rynkowego konsensusu. Trudno było w tych wynikach doszukać się jednoznacznie pozytywnych informacji, bo w sprzedaży Coca-Coli pomogły mistrzostwa świata w piłce nożnej, a Morgan Stanley w swoim zysku prawie 900 milionów dolarów uzyskał na inwestycjach. Jak dobrze wiedzą wszyscy giełdowi gracze z takim zyskiem jest tak, że raz jest, a raz go nie ma i niespodziewanie tym razem był. Inwestorom takie drobiazgi wcale nie przeszkadzały i akcje banku drożały o 8,5 proc.

Przez cały dzień WIG20 zmagał się z wirtualną barierą 2400 pkt. i choć w końcówce zdołał ją pokonać to nie jest to żaden wyczyn. Prawdziwym testem siły byków będzie górne ograniczenie trwającej od 1,5 miesiąca konsolidacji znajdujące się na poziome 2440 pkt. Dopiero po jego przełamaniu będzie można stwierdzić, że szanse na letnią hossę istotnie rosną. Do tego potrzebne będą jednak większe kapitały i zdecydowanie silniejsze argumenty niż pojedyncza szarża KGHMu. Warto zatrzymać się na chwilę przy tej właśnie spółce, bo jej solidne wzrosty i największe na rynku obroty wskazują, że część graczy postanowiła postawić już w wzrostowy scenariusz najbliższych dni. Jest on o tyle prawdopodobny, że po pierwsze istnieje duża szansa na pozytywny impuls ze strony wyników europejskich stres-testów banków, a dodatkowo w ciągu dwóch dni szef FED, Ben Bernanke, będzie zeznawał przed Senatem USA nt. wyników prowadzonej polityki monetarnej. Z tego źródła może płynąć tylko pozytywny sygnał, więc oczekiwania na dalsze wzrosty wydają się być uzasadnione.

Największą (i jedyną) przeszkodą mogłyby się okazać fatalne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości i niemieckiego indeksu IFO.