Airbus zdobył 130 kontraktów o łącznej wartości 13 mld dol., wyprzedzając tym samym Boeinga, który podpisał 103 umowy na dostawę samolotów wartych 10 mld dol. Europejski koncern ma na swoim koncie także listy intencyjne w sprawie zakupu samolotów o wartości 15 mld dol. Pod tym względem Boieng również został w tyle – jego listy intencyjne opiewają na kwotę 4 mld dol.

Brazylijski Embraer okazał się lepszy od kanadyjsko-francuskiego Bombardiera. Koncern Empresa Brasileira de Aeronautica SA, uzbierał 37 kontraktów na samoloty o wartości 1,4 mld dol. Prawie wszystkie zamówienia uzyskał od brytyjskich linii lotniczych Flybe, które zgłosiły zapotrzebowanie na 34 maszyny o wartości 1,3 mld dol.

Bombardier ogłosił natomiast, że podpisał umowy z 23 firmami na łączną kwotę 1 mld dol. Bombardierowi nie udało się sprzedać swojego CSeries katarskim liniom lotniczym Qatar Airways, po tym jak przewoźnik nie zawarł wiążącego porozumienia z producentem silników Pratt & Whitney.

Zamówienia na targach Farnborough Air Show zostały zdominowane przez odradzającą się po kryzysie branżę leasingu lotniczego, z Air Lease na czele. Należąca do Stevena Udvar-Hazy’ego firma zamówiła 105 samolotów. GECAS, spółka General Electric, złożyła zamówienia na 100 maszyn. Obie spółki postawiły na samoloty Airbusa i Boeinga. Dzięki tak urodzajnym lotniczym żniwom, Airbus podniósł swoją prognozę na tegoroczne zamówienia do ponad 400 maszyn.

Reklama

Analitycy ze zdziwieniem komentują wyjątkowo optymistyczne wizje przyszłości producentów samolotów. „Jestem zaskoczony poziomem entuzjazmu producentów. Jesteśmy we wczesnej fazie gospodarczego spowolnienia, które może trwać przez lata. Tymczasem branża lotnicza pokazuje, że światełko na końcu tunelu jest już bardzo blisko” – uważa Howard Wheeldon z BGC Partners LP w Londynie.