W maju 2008, kilka miesięcy przed rozpoczęciem największego kryzysu gospodarczego od 70 lat, Alan Greenspan ocenił prawdopodobieństwo recesji na 50 proc. Półtora roku wcześniej stwierdził, że spowolnienie będzie prawdopodobnie tymczasowe. Czy można jeszcze ufać byłemu prezesowi Fed?

Alan Greenspan, który pełnił funkcję prezesa Rezerwy Federalnej w latach 1987 - 2006 rozdawał karty w gospodarce i polityce. Z jego głosem liczyli się Demokraci i Republikanie, a także czterech prezydentów Stanów Zjednoczonych. Czy autorytet, którym się cieszył zamazał mu obraz świata? - pyta Jeremy Warner w "Daily Telegraph".

Coraz więcej analityków twierdzi, że polityka taniego pieniądza jaką prowadził Greenspan była współodpowiedzialna za kryzys. Potwierdza to także najnowszy raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który stwierdza, że "klimat luźnego pieniądza miał wpływ na powstanie bańki spekulacyjnej”, której pękniecie w 2007 roku zapoczątkowało kryzys finansowy.

Tymczasem Greenspan po odejściu z Fed zajmuje się głównie obroną swojego „dziedzictwa”. Jeremy Warner krytykuje byłego szefa Fed za to, że bawił się w wizjonera przewidującego odległą przyszłość zamiast stąpać twardo po ziemi. Nie zauważył przez to, że sytuacja na rynku kredytowym wymknęła się spod kontroli.

Reklama

Teraz Greenspan prognozuje, że obecna recesja będzie w kształcie litery „W”, tzn. że czeka nas jeszcze drugie załamanie. Czy można w to wierzyć? Z pewnością prawdopodobieństwo takich wydarzeń w ostatnim czasie się zwiększyło. "Jednak czy ktokolwiek w 2009 r. oczekiwał tak dynamicznego wzrostu gospodarczego, jaki obserwujemy w tym roku?" – pyta retorycznie Warner.

>>> Kim są i ile zarobili ludzie, którzy przewidzieli kryzys finansowy?