W spokojnej stabilizacji na rynku negatywnie wyróżniało się PZU, którego półroczny wynik był gorszy od oczekiwań. Ogłaszający również dziś swój raport Lotos, choć też rozczarował to akcje tej spółki zachowywały się neutralnie. Ponieważ dzisiejsze kalendarium danych makro miało tylko jedne punkt programu to inwestorzy nawet nie udawali, że interesuje ich coś innego i czekali do godz. 14:30 do publikacji ilości nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w Stanach. W zeszłym tygodniu te dane sięgnęły pół miniona osób i zasiały poważne obawy o stan rynku pracy, bez którego poprawy nie ma co liczyć na trwały wzrost gospodarczy. Dziś dane zaskoczyły pozytywnie, ale optymizm płyną tylko z tego, że dane te były lepsze od fatalnych oczekiwań. Zamiast oczekiwanych 490 tysięcy bez pracy pojawiło się „zaledwie” 473 tysiące osób. W żadnym wypadku nie są to dobre dane, ale bykom to całkowicie wystarczyło i WIG20 w chwilę znalazł się na jednoprocentowej zwyżce. Ten powiem radości skończył się równie szybko jak pojawił i już na zakończenie indeks był dokładnie na tym samym poziomie co przed komunikatem. Cała akcja miała więc na celu wciągnięcie do gry dodatkowego kapitału, a kiedy to się nie udało, chętni na szybkie zyski również postanowili opuścić parkiet. W ostatecznym rozrachunku sesja nie przyniosła niczego poza zbudowaniem małego schodka po wczorajszych spadkach.

Mimo, że utrzymanie poziomu 2400 pkt. można interpretować jako obronę 200-sesyjnej średniej WIG20 i próbę walki popytu pod odbicie po ostatnich spadkach to ostatecznie rozstrzygnięcie dylematu wyboru kierunku powinno nastąpić po jutrzejszej publikacji zrewidowanych danych amerykańskiego PKB. Rozstrzygnięcie wcale nie musi być jednak tożsame z faktycznymi danymi, bo im gorsze będą informacje tym większa szansa na pomoc FEDu. To może pomagać bardziej niż dobre dane, które w tej chwili po ewidentnie słabych informacjach z rynku pracy i sektora nieruchomości trudno sobie wyobrazić.