Były premier Islandii, pierwszy na świecie rządowy przywódca postawiony przed sądem z powodu ostatniego kryzysu finansowego, nie zgadza się ze stawianymi mu zarzutami. Geir Haarde odpowie za krach systemu bankowego Islandii i załamanie gospodarcze kraju.

Islandzki parlament zdecydował, że były premier zostanie oskarżony w związku z zapaścią ekonomiczną, w jaką wpadła Islandia w 2008 roku. W październiku tamtego roku w przeciągu tygodnia upadły trzy banki, a konsekwencją krachu na rynku bankowym było załamanie gospodarcze Islandii, która musiała zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Geir Haarde ma ponieść odpowiedzialność „za świadome działania i rażące zaniedbania” niezgodne z jego obowiązkami, które popełnił od lutego do października 2008 roku. Oskarżenia nie zostaną za to postawione byłym ministrom z resortów finansów, biznesu i spraw zagranicznych.

Haarde wczoraj w wywiadzie dla telewizji Bloomberg nazwał stawiane mu zarzuty „absurdem”. Jego zdaniem są one wynikiem politycznej zemsty. Były premier przyznaje, że wiele rzeczy można było zrobić inaczej, ale oskarżenie go o wywołanie kryzysu uważa za „straszny precedens”. Haarde podkreśla, iż „wszyscy byli świadomi” złej kondycji banków, jednakże ani rząd, ani bank centralny nie przewidzieli załamania gospodarczego.

Winą za wywołanie ekonomicznego krachu Haarde obwinia banki. „Kryzys nie był spowodowany politycznymi decyzjami.” Były szef rządu uważa, że banki same wpędziły się w finansowe tarapaty.

Reklama

Specjalna komisja śledcza uznała za winnych islandzkiego kryzysu rząd, bank centralny i nadzór finansowy. W kwietniu opublikowała ona raport, z którego wynika, że władze nie zareagowały odpowiednio na wszystkie czynniki, które pogłębiły ekonomiczną zapaść Islandii.