Kontrolowany przez państwo Rosatom konstruuje obecnie aż 15 reaktorów - więcej, niż jakikolwiek inny międzynarodowy dostawca. Pięć z nich powstaje poza Rosją, a firma wkrótce rozpocznie nowe projekty.

Największe zapotrzebowanie na energię jądrową jest w chwili obecnej na rynkach wschodzących. Kilka dni temu Rosatom ogłosił, że dostarczy dwa reaktory do Chin, gdzie już buduje dwie inne elektrownie. Siergiej Kirijenko, prezes spółki, twierdzi, że mimo tak wielkich przedsięwzięć, Chiny nie są najważniejszym rynkiem dla firmy. Projekty większej skali Rosatom prowadzi w Indiach, Turcji, a w przyszłości także w Wietnamie.

Siergiej Kirijenko w 2005 roku został ministrem ds. energii jądrowej. Trzy lata później resort przekształcono w państwową spółkę. Rosja zaczęła globalną ekspansję w branży energii atomowej. Obroty firmy sięgają obecnie 17 mld dol. rocznie. Celem Kirijenko jest zwiększenie rocznej sprzedaży Rosatomu do 50 mld dol. w ciągu najbliższych 20 lat.

Rosatom stanowi groźną konkurencję dla zachodnich rywali, szczególnie pod względem cenowym. Według szacunków Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, spółka może wybudować fabrykę o mocy 1000 MW od 20 do 50 proc. taniej niż zachodnie firmy.

Reklama

Rosjanie znacznie poprawili swoją nuklearną technologię od czasu katastrofy elektrowni w Czarnobylu. W chwili obecnej mają do zaoferowania podobne reaktory jak konkurenci. Międzynarodowi eksperci uważają, że są one tak samo bezpieczne. Jednak na niektórych rynkach, zarówno tam gdzie decyzje podejmują politycy jak i komercyjne firmy, nadal podchodzi się do rosyjskich produktów energii jądrowej z niepokojem.